Rock nie jest tylko wydarzeniem. Jest sposobem myślenia i przeżywania świata. Jest próbą zrównoważenia ducha i ciała. To bardziej wiara niż umysł, w to, że istnieje miejsce, w którym niewinni i nieskrępowani, możemy cieszyć się kawałkiem własnej ziemi.

Wino to siła, wino to pragnienie, wino to przyjaźń ze światem, innym człowiekiem, sobą samym. Wino to muzyka, którą można powąchać, dotknąć i połknąć. Wino to myśl, której nie da się utrwalić, ale można powtórzyć. Wino to brzeg oceanu, który można przybliżyć do ust.

piątek, 11 lipca 2014

Rosé poza prawem (Fritz's 2013)

Te niewyprane twarze śmierci, które oferują Ci chwile szczęścia. Te puste ulice połyskujące beznamiętnym kształtem światła rzucanego przez latarnie jak starożytne bóstwo w które musisz wierzyć zanim na dobre oszalejesz lub staniesz się zwykłym pensjonariuszem czekającym w kolejce na swój kupon, by wspiąć się o szczebel wyżej. By móc później bezkarnie, z czystym sumieniem upić się i zataczać środkiem ulicy, plotąc dawno wytarte opowieści niczyim bogom, chwały i śmierci. Ilekroć przechodzę przez to miasto, widzę ten środek, to znieczulenie, tę wyprzedaż "Baw się, a będziesz wieczny".

Degustacja w winnicy - maj 2014 ok. 8:00 - 9:00

Ja dziś nie chciałem być wieczny a zupełnie doczesny, wręcz pierwotny, i chyliłem czoło przed każdą gwiazdą która szeptała mi na ucho, że mogę zapomnieć o jakiejkolwiek łasce, że mogę żyć tylko własnym snem lub bezpowrotnie umrzeć. W ten sposób chciałem zmierzyć się z ciemną gwiazdą narodzin i na zawsze zatopić kontynent swego serca, by móc odnaleźć dziewiczą wyspę swego pragnienia. Skąd bierze się niezmierzona siła uczucia i rozpaczliwa chęć wzniesienia się ponad prawdę i fałsz, by stać się jednolitym pierwiastkiem jakiejś pramocy która bezwiednie pcha nas ku przepaści lub jedności. Jedności która by łączyła tańczące światło na wodzie w letni wieczór z rozpalonym sercem i rozproszonym umysłem od wielości. Która tak delikatnie niesie nas ku przypływom i odpływom, rodząc w nas jakieś poczucie sensu. Tak jak istnieje wyraźna granica między bielą a czernią, słodyczą a gorzkością. Mierząc sie z miłością i nienawiścią, jak dziecięcą zabawą z ogniem, próbując na chybił trafił oddzielić formę od esencji. Gdy tu nagle podjeżdża wóz policyjny, i oczywiście pada pytanie, co mam w kieliszku? Na co ja odpowiadam, że nie wiem. Nie podoba się. Zostaję wraz z kolegą poproszony o dowód osobisty. Uniesiony w duchu dodaję, że mam gdzieś brak cywilizacji w tym kraju i jego pogardy dla prawdziwej kultury, i że wyznaję ducha Dionizosa i Apolla. Na co Panowie wyraźnie się oburzają. Wiedziałem. Pomyślałem. Zawsze tak jest, brak szacunku dla klasyki, dla serdecznych źródeł, które mogłyby nas jeszcze jakoś wskrzesić. Panowie straszą, że mogą mnie zabrać, bo wyglądam na "wstawionego", "pod wpływem". Przepraszam, czego? Myślę sobie... Więc okej, także myślę, powiem Wam pod wpływem czego jestem. Dobrze, dobrze, a więc w kieliszku jest świeże rose 2013 Fritz's od Gunderlocha, wymienianego w wielu książkach... trata ta ta, mieszanka pinot noir*... improwizuję, bo nie pamiętam jaki tam skład dokładnie jest...

Dobrze, Panowie, skończy się na pouczeniu, nie rzucają Panowie butelkami, są Panowie spokojni, Prawo jest Prawem... I takie inne pitupitu, jak wiemy... Odjechali, nie kazali wylać, nie dali mandatu. Ok. Kolega uradowany, bo już Go nie stać na takie przyjemności. A ja? A ja nie, bo nie powiedziałem Panom na służbie, jaka fermentacja była, jakie krzewy, kąt nachylenia itd. itd. Nie mówiąc o tym, że wino było pięknie przełamane kremowością, w swej typowo dla rose lekkiej i przyjemnej owocowości.


*w rzeczywistości wino jest mieszanką pinot meunier i portugiesera  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz