Świat jest smutny. Sąsiad
trzaska i szarpie drzwiami. Jak idzie do mamy – raz. Jak na trening – dwa. Rano
do pracy – wiele razy, niczym linia melodyczna, której przeszkadza brak początku
i brak końca. Ja też się zacinam, szarpię za bezmiar myśli, które nie dają w
żaden sposób spokoju. Wracając z lub idąc
do. Potem się uspokajam, najgorsze są
wyjścia i wejścia, czasem człowiek waży tonę. Czasem proponują mi striptiz, a
czasem nagą prawdę. Można tak bez końca. Jedynym początkiem i końcem jest wino,
które się otwiera i zamyka w człowieku, jak nieustanna opowieść o nim samym. Wschody
i Zachody, wybrzeża i bezkresy. Wszystko to trudno uchwycić i uderzyć pięścią w
stół, że tak właśnie jest. Dlatego coraz częściej lubię sięgnąć po wina jak
najprostsze, ale z dużą dawką konkretnego owocu, tak by wyciskało serce i
radowało duszę. Tak, by sąsiad wreszcie mógł zasnąć i uwierzyć, że jutro też
jest dzień. I, że nie trzeba upewniać się - czy świat jest, czy też go nie ma.
Może powinien zacząć pić kanadyjskiego Ice Wine’a, bo tam podobno nie zamykają
drzwi. Ale uśredniając, czasem proste jest lepsze od krętego.
Nie chce mi się już pisać…
Wasze Zdrowie!
Château Topoľčianky 2013 - pić lekko schłodzone (15-16 °C) |
Dlaczego jesteś sam.. tutaj ..
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń