Rock nie jest tylko wydarzeniem. Jest sposobem myślenia i przeżywania świata. Jest próbą zrównoważenia ducha i ciała. To bardziej wiara niż umysł, w to, że istnieje miejsce, w którym niewinni i nieskrępowani, możemy cieszyć się kawałkiem własnej ziemi.

Wino to siła, wino to pragnienie, wino to przyjaźń ze światem, innym człowiekiem, sobą samym. Wino to muzyka, którą można powąchać, dotknąć i połknąć. Wino to myśl, której nie da się utrwalić, ale można powtórzyć. Wino to brzeg oceanu, który można przybliżyć do ust.

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Życie - Nad przepaścią przyszłości...

Żyję w biedzie, w wiecznym przekonaniu, że coś jeszcze mnie czeka... Mimo to wierzę, że życie jest płomieniem, który spala się, jak gwiazda we własnym świetle. Bo nic, nic poza tym nie ma, mamy tylko to, co widzimy przed sobą, co trzymamy w ręku. Jesteśmy tacy, a nie inni, i to jest sekret naszego życia. Tymczasem "wielcy" cały czas próbują nam wmówić "kredyt na życie", że coś nas czeka. Otóż nic, jeden pewniak - najsłodsze nic. Liczy się tylko "tu i  teraz". Wieczność oznacza samotność. Nieskończoność nie jest liczbą, wymiarem, jest brakiem stworzenia, jest oderwaniem, ona nie zna czasu, a my tkwimy w stanie pamięci. Pamiętamy "od-do", to, co wieczne istnieje poza językiem, poza pamięcią, dlatego nieskończoność równa się nicości. Naprawdę nie ma różnicy. To, że wymyśliliśmy sobie Boga, jest tylko potwierdzeniem naszej samotności. Ale, gdybyśmy się chociaż tym trochę przejmowali niż całym zamieszaniem w wokół, to już byłoby coś... Narażam się na śmieszność, wiem, bo dosłowność gubi... Już nie mówiąc o "wierzących", bo oni to już w ogóle nie umieją zobaczyć tego, co jest pomiędzy... Tej duchowej walki z mrokiem egzystencji, tej nadziei, a nie przypisu. Z kolei intelektualiści przypierdolą się "cytatami" z filozofii, zapominając o tym, że to "gra słów". A ja powiem tak: W nic nie wierzę, i aż tyle. Bo życie nie jest kwestią wiary, a niebezpieczeństwa, że kocha aż do granic, i że ta granica czasem zostaje przekroczona. Słyszałem wczoraj w radiu Stasiuka, jak gadał o Bugu, tej rzece, pomijam fakt, że był w tym tak zakochany, że ledwo było słychać co mówi. Ale na przykładzie tego, co mówił, a były to podkręcone przez autora "wspomnienia", widać kim jesteśmy. Liczy sie to, co było, nie to, co będzie. Dziś mianem pisarza jest iluminant pamięci, a nie ten, który wywołuje "niebezpieczeństwo". Nie ten, który za pomocą oddziaływującej teraźniejszości, osuwa przed nami przepaść przyszłości. Tacy są dziś "pretensjonalni", "naiwni". Nie zmienia to faktu, że te rzeczy wciąż są żywe i nigdy nie przestaną nimi być, ponieważ my jesteśmy z nich stworzeni. I niezmiennie w nich trwamy.



Jeden z osuwających

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz