Rock nie jest tylko wydarzeniem. Jest sposobem myślenia i przeżywania świata. Jest próbą zrównoważenia ducha i ciała. To bardziej wiara niż umysł, w to, że istnieje miejsce, w którym niewinni i nieskrępowani, możemy cieszyć się kawałkiem własnej ziemi.

Wino to siła, wino to pragnienie, wino to przyjaźń ze światem, innym człowiekiem, sobą samym. Wino to muzyka, którą można powąchać, dotknąć i połknąć. Wino to myśl, której nie da się utrwalić, ale można powtórzyć. Wino to brzeg oceanu, który można przybliżyć do ust.

niedziela, 3 sierpnia 2014

In Vino Veritas x2

Łobzowska 26
Pędzimy jak wariaci, w naszych żyłach płynie krew samotnych bogów. Bogów aplikacji wszystkiego we wszystkim, tymczasem Nas coraz mniej albo jesteśmy rozsiani po polach jakiś magnetycznych sfer. I jak widzę coraz częściej, i świat wina trochę czuje sympathy for the devil. Z jednej strony dobrze, niech się dzieje, z drugiej, wydaje mi się, że tracimy coś, jakąś pierwotną siłę, jaką obdarza nas "sens" w winie. Słynne "Businessmen, they drink my wine…" Dylana przestaje być metaforą, a staje się ciałem. Lecz jak wiemy nie o takie ciało idzie, i nie takie słowa, hasła i sztandary. Chcielibyśmy by wino unosiło Nas, ale my wbijamy mu zimne i nierozumne ostrze, wymierzone w Jego serce bezbarwnym algorytmem. A zegar bezboleśnie odmierza sekundę za sekundą każdą chwilę, każdy gest itd. Dlatego często przechodząc ulicą Łobzowską, zerkam kątem oka na sklep znajdujący się po lewej stronie, idąc od Rynku, i widzę napis, który widziałem wiele, wiele lat temu… Zanim jeszcze zrobiłem pierwszy łyk Sauternesa na ulicy Kanoniczej, i zacząłem szukać wina w swoim życiu. Ten napis, to boczny szyld In Vino Veritas. Czy potrzeba bardziej wymownej nazwy? 


Obecnie sklep jest prowadzony przez małżeństwo Skałków, które to skrupulatnie i konsekwentnie rozbudowuje ofertę, jest już tego tak wiele, że boję się, że niebawem nie starczy miejsca… Mamy tu mocno rozbudowaną Europę: Francja, Włochy, Hiszpania, Austria i Niemcy, ale też Gruzja, Armenia czy Chorwacja, wszystkiego po trochę. Jest i Nowy Świat, i osobna półka z Szampanami. Jest też Porto, Madeira czy Marsala bądź Malaga, naprawdę jest w czym wybierać. Ceny, wydaje mi się, że zrównoważone, znam ceny wina u producentów i importerów, i widzę zdrowy rozsądek tutaj w polityce cenowej. Zresztą po kilku rozmowach z właścicielami, czuć, że nie robią tego z potrzeb czysto biznesowych, a lubią to, co robią i starają się jak mogą, by dogodzić jak największej ilości osób chcących zanurzyć swe usta w dobrym winie. 

copyright by Wino w Krakowie


ilustracje do słynnego manifestu
Antonina Artauda "Teatr i jego sobowtór"
To, co ja cenię sobie w tym miejscu poza winem, to ciszę i skromność. Nie czuje się tu w powietrzu unoszącej dumy z powodu nie wiadomo jak dobranych win, jak to coraz częściej bywa u niektórych… Słowo selection to namiestnik babilońskiej ponurej gwiazdy, która kradnie światło innym prawdziwym kapłankom bezkresnej nicości, z której tylko miłość może uczynić miejsce do narodzin, kpiąc ze skończoności metody. Zapomnijcie o niej, tu jej nie ma. Zapomnijcie o coraz bardziej agresywnym marketingu i krzyku form, które dziś tak wielu skanduje. One przeminą, ich soki są doczesne i szybko przestaną smakować. Ci ludzie nie widzą sensu ablucji, greckiego sparagmos, kiedy to raz do roku kobiety uciekały w góry, by dokonać krwawego rytuału. Oczywiście nie chodzi o krew, i dosłowne rozumienie, ale to, że kawałek po kawałku staliśmy się zaprogramowanymi zombie. Że wydziedziczyliśmy się z tego co nam najbliższe, z przeżywania życia i śmierci, dnia i nocy, utraciliśmy treść jaką obdarzył nas mityczny chaos, i jego moc w naszych sercach. Jeśli wino może coś nam dać, to przywrócić nam lepszy kontakt między ziemią a niebem, a tego nie załatwi żadna sprzedaż czy frekwencja. Nie zapomnijmy o tym następnym razem, kiedy przeciągniemy naszą kartę przez terminal. 

Na Zdrowie! 

Link do strony sklepu http://vinoveritas.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz