Przyjść do domu jak Philip Marlowe, nie mieć kota, oprócz tego na punkcie wina. Co więcej nie mieć mleka, tylko jakieś resztki do kawy na następny dzień. Ale mieć zimniutkiego, zimniutkie niczym śpiew aniołów z góry w słynnym poemacie Jerofiejewa Moskwa-Pietuszki, w postaci Rieslinga z Rheinhessen (Hesja Reńska) od niejakiego Fritza Hasselbacha. Zawahać się przez chwilę czy aby na pewno, bo godzina poobiednia w poniedziałek. Po czym przekręcić "gwint" niczym Boguś Linda czystą w Psach, i mieć w nosie tłuste i ciepłe powietrze miasta do którego człowiek się lepił jak łup do bandyty. Wziąć kieliszek, postawić na stole i sobie nalać... (albo podłodze, jak przystało na prywatnego detektywa vel. byłego ubeka)
W nosie ananas, lekko miodowe, brzoskwinia, po zamieszaniu więcej słodyczy jasnych owoców, trochę akacji. W ustach także lekkie, wręcz kwiatowe o łagodnej kwasowości, z dominującym owocem pokrzywy, który tak skrzętnie wyciskaliśmy w dzieciństwie ciesząc się darmową przyjemnością, a gdzieś na końcu zagubione nuty papierówki.
http://www.fritzsriesling.com |
Nowoczesna etykieta, prostota i przyjemna kolorystyka, wszystko to, by wino wydawało się łatwiejszym, mniej skomplikowanym napojem, który ma sprawić nam przyjemność, a nie dostojne samookaleczenie. Myślę, że to wino ze swym łagodnym, ale i bogatym bukietem, jak na ten typ wina znajdzie rzeszę odbiorców poniżej 30 roku życia, ale i nie tylko, także wśród tych którzy boją się 100% wytrawnych win o wysokiej kwasowości. Jestem Za. Młodzieżowe wino w barach-kafejkach obok regionalnych piw i Fritz Coli ;)
przedział cenowy: 35 - 40 zł
import do Polski: http://www.wina-szlachetne.pl/index.php
wino degustowałem z własnej lodówki
Powinna pasować (zamiast szparagów;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz