Zauważyłem ostatnio, że coraz bardziej popularne staje się wręczanie wina zamiast kwiatów Młodej Parze. Sam miałem przyjemność doradzić znajomym 2 butelki: Chianti Classico Riserva i Valpolicellę, również Classico. To zjawisko zdaje się nabierać formy pewnej mody, która mam nadzieję stanie się dobrym zwyczajem. Z rozmów wynikło, że co poniektórzy chcą w ten sposób zacząć swoją przygodę z winem – bardzo się cieszę, bo bez wina nie wyobrażam sobie rodzaju ludzkiego, a co dopiero miłości. Tak, gdyż jeszcze parę lat temu, gdy moja kuzynka wychodziła za mąż, wręczyła mi zaproszenie na którym było napisane: miast kwiatów prosimy o karmę dla zwierząt. Czyli rzecz jasna dla naszych domowych ulubieńców, psów i kotów. Jakim entuzjazmem i sympatią nie darzyłbym obu stworzeń, to jednak wino wydaje mi się trafniejszym ukoronowaniem mariażu dwóch wybrańców. I co najważniejsze, ma być to, jak zaznaczają – CZERWONE WYTRAWNE. Czyli wielka chwila, to bez cukru, tylko trzymam kciuki, by wino się sprawdziło do posiłku, a nie jak rzekome gumy no sugar, po. CZYLI UCZMY SIĘ POWOLI, ALE Z ENTUZJAZMEM. Tak jak w miłości „Nie przyspieszaj kroku, miłość lubi spokój”.
Rock nie jest tylko wydarzeniem. Jest sposobem myślenia i przeżywania świata. Jest próbą zrównoważenia ducha i ciała. To bardziej wiara niż umysł, w to, że istnieje miejsce, w którym niewinni i nieskrępowani, możemy cieszyć się kawałkiem własnej ziemi.
Wino to siła, wino to pragnienie, wino to przyjaźń ze światem, innym człowiekiem, sobą samym. Wino to muzyka, którą można powąchać, dotknąć i połknąć. Wino to myśl, której nie da się utrwalić, ale można powtórzyć. Wino to brzeg oceanu, który można przybliżyć do ust.
czwartek, 25 sierpnia 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz