Rock nie jest tylko wydarzeniem. Jest sposobem myślenia i przeżywania świata. Jest próbą zrównoważenia ducha i ciała. To bardziej wiara niż umysł, w to, że istnieje miejsce, w którym niewinni i nieskrępowani, możemy cieszyć się kawałkiem własnej ziemi.

Wino to siła, wino to pragnienie, wino to przyjaźń ze światem, innym człowiekiem, sobą samym. Wino to muzyka, którą można powąchać, dotknąć i połknąć. Wino to myśl, której nie da się utrwalić, ale można powtórzyć. Wino to brzeg oceanu, który można przybliżyć do ust.

sobota, 13 grudnia 2014

Piekło to Inni - Facebook

Nie wyszło mi, chyba popłynę... Trudno przełamać się w sobie, jak całe życie próbują cię złamać. Zostaje jednak coś, co jest warte wypięcią się na to. Olanie tego - zapomnieć, że się zna rodzaj ludzki. Człowiek po człowieku stanowi piekło dla drugiego. Takie portale jak Facebook, pokazują nudę i bezcelowość życia. Wszechogarniający ekshibicjonizm, i iluzja obcowania z innymi, to dopiero początek do większego piekła, zgrozy istnienia. Kiedy to pozbawimy się całkowicie zwierzęcości i jeszcze bardziej uwierzymy w to, co widzimy. Trudno jest to wyrazić nie popadając samemu w sidła owej imaginacji. Nie ma już intymnej więzi człowieka z przeżyciem, wszystko jest do pokazania i skomentowania. Wszystko, co w miarę ta druga strona zaakceptuje... Na ogół są to rzeczy fajne, pokazujące jak to dobrze nam idzie, podkreślające nas status społeczny i miejsce w stadzie. A gdyby odwrócić monetę, i pokazać jak to sobie nie radzimy - jak ktoś jest zupełnie inny niż, kiedy się na niego patrzy. Kiedy zacząłem stopniowo pisać o tym, co czuję, jednak trochę przez chusteczkę, gazę czy inny materiał, który przepuszczałby pewną część, to od początku miałem z tym problem, wiedząc, że 100% szczerość oznaczałaby "publiczną śmierć". To, co jest najgłębiej, zawsze zasypia tylko z nami, z nikim innym, na tym polega samotność, kto twierdzi inaczej, tylko się okłamuje i jeszcze bardziej potwierdza słynne zdanie Sartre'a - Piekło to Inni. Oczywiście związek dwojga ludzi, rodzina istnieją, ale nie definiują naszego wyobcowania. Nie w tym rzecz by poruszyć, ale stać się wiecznie nieporuszonym - napisałem jak byłem gnojem w I klasie liceum. Nie wiem o co mi wtedy chodziło, spłynęło ze mnie to, jak cały ciąg odczuć, obserwacji, impresji - mojej recepcji świata. Myślę, że było to naturalne i niewinne. Byłem wtedy jeszcze głupi i młody, ale zdecydowanie bardziej otwarty i pierwotny bym powiedział. Z czasem ta czułość odbioru staje się mniej sensualna, a intelektualna. Dlatego każdy młody poeta jest artystą doskonałym. Wytarłem, zatarłem się w ludziach... Ale nie o tym rzecz, bo pewnie tego nie skończę. W każdym razie Facebook to samotność. Narzędzie do zarabiania pieniędzy. Ja założyłem konto z początkiem 2008, jak dobrze pamiętam, w czasie, kiedy w Polsce święciła sukces Nasza Klasa. Nikt wtedy nie myślał o iwentach i tagowaniu znajomych czy nawet siebie samego. Świat był spokojniejszy - ulice bardziej miłosne, miejsca dziewicze - nie oznaczało się choćby ławki przed blokiem. Second Life stał się rzeczywistością. Ale też nie o tym, bo to już niejeden przede mną pewnie powiedział. Myślę, że jest to w ostateczności mój problem, ponieważ mam specyficzny do tego stosunek. Z czasem chciałem, by stało się to trampoliną dla moich wcześniejszych aspiracji niż wino. Potem stwierdziłem, że jednak wino będzie najlepszym punktem zapalnym, potem, że uczynię z tego zapis, więzienie współczesnego "przegranego" z życiem, bo nie tu przecież płoną pochodnie, nie tu igrzyska i zwycięstwo bohatera, do tego jest potrzebne ŻYCIE. Choć przyznam, że słowo "Opublikuj", daje niezmiennie dużą pokusę do odbywania swego rodzaju egzorcyzmów, z sobą samym pewnie w głównej mierze. Ale czy można coś zmienić, powiedzieć w ten sposób - nie wiem, wciąż wątpię... Brakuje mi życia - potykam się w nim, czuję się zupełnie przegrany, pokonany przez siebie samego, a istnieje TYLKO JEDNA OPOWIEŚĆ.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz