tag:blogger.com,1999:blog-42458128465918101302024-02-08T03:15:44.032+01:00Domaine Rock - o winie i nie tylkoPaweł Kolorushttp://www.blogger.com/profile/10152464153159980530noreply@blogger.comBlogger51125tag:blogger.com,1999:blog-4245812846591810130.post-54773235515177206112015-06-24T00:07:00.000+02:002015-06-24T00:19:30.278+02:00PROSTE ZNACZY CZASEM LEPSZE (Svatovavřinecké)<div align="left" class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Świat jest smutny. Sąsiad
trzaska i szarpie drzwiami. Jak idzie do mamy – raz. Jak na trening – dwa. Rano
do pracy – wiele razy, niczym linia melodyczna, której przeszkadza brak początku
i brak końca. Ja też się zacinam, szarpię za bezmiar myśli, które nie dają w
żaden sposób spokoju. Wracając <i>z</i> lub idąc
<i>do</i>. Potem się uspokajam, najgorsze są
wyjścia i wejścia, czasem człowiek waży tonę. Czasem proponują mi striptiz, a
czasem nagą prawdę. Można tak bez końca. Jedynym początkiem i końcem jest wino,
które się otwiera i zamyka w człowieku, jak nieustanna opowieść o nim samym. Wschody
i Zachody, wybrzeża i bezkresy. Wszystko to trudno uchwycić i uderzyć pięścią w
stół, że tak właśnie jest. Dlatego coraz częściej lubię sięgnąć po wina jak
najprostsze, ale z dużą dawką konkretnego owocu, tak by wyciskało serce i
radowało duszę. Tak, by sąsiad wreszcie mógł zasnąć i uwierzyć, że jutro też
jest dzień. I, że nie trzeba upewniać się - czy świat jest, czy też go nie ma.
Może powinien zacząć pić kanadyjskiego Ice Wine’a, bo tam podobno nie zamykają
drzwi. Ale uśredniając, czasem proste jest lepsze od krętego. </div>
</div>
<div align="left" class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="left" class="MsoNormal">
Nie chce mi się już pisać…
</div>
<div align="left" class="MsoNormal">
<br /></div>
<br />
<div align="left" class="MsoNormal">
Wasze Zdrowie! </div>
<div align="left" class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="left" class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="left" class="MsoNormal">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijaKunDZODmUg0b_6T8rVy64EnafKs_A7CqllVyE8A_8mKS039tqUqhy3d8V0w69UcxcBSTbmFf1H_o8evAFarrLdpuQOniI0OYnIo0JUqlfSKFhJ55KUINhant6_4ys2KlFcqnRAXgQ_Q/s1600/20150623-0015.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijaKunDZODmUg0b_6T8rVy64EnafKs_A7CqllVyE8A_8mKS039tqUqhy3d8V0w69UcxcBSTbmFf1H_o8evAFarrLdpuQOniI0OYnIo0JUqlfSKFhJ55KUINhant6_4ys2KlFcqnRAXgQ_Q/s320/20150623-0015.jpeg" width="240" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="background-color: white; color: #6a6a6a; font-family: arial, sans-serif; font-size: x-small; font-weight: bold; line-height: 18.2000007629395px; text-align: left;">Château Topoľčianky 2013 - pić lekko schłodzone (15-16 </span><span style="background-color: white; color: #545454; font-family: arial, sans-serif; font-size: x-small; line-height: 18.2000007629395px; text-align: left;">°</span><span style="background-color: white; color: #6a6a6a; font-family: arial, sans-serif; font-size: x-small; font-weight: bold; line-height: 18.2000007629395px; text-align: left;">C)</span></td></tr>
</tbody></table>
<div align="left" class="MsoNormal">
<br /></div>
Paweł Kolorushttp://www.blogger.com/profile/10152464153159980530noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4245812846591810130.post-69836004471641144482015-01-21T00:28:00.000+01:002015-01-21T00:28:08.908+01:00OLTREPO PAVESE – kraina lekko nachylona ku Bogu<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgua0xewI4W_KfD7Gtz3a-xB-kCO6mTceKBrTTT9Sc6X5Buz8tovRM3XXxuXnAMqwzuziOMPp2M5xha3d3ItfkZIajKLOp5ZEY-aa1dy07MMl2imPqAQk4H2tSxQHRhRD1IExBJi2YA-EMT/s1600/vlcsnap-2015-01-21-00h12m27s125.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgua0xewI4W_KfD7Gtz3a-xB-kCO6mTceKBrTTT9Sc6X5Buz8tovRM3XXxuXnAMqwzuziOMPp2M5xha3d3ItfkZIajKLOp5ZEY-aa1dy07MMl2imPqAQk4H2tSxQHRhRD1IExBJi2YA-EMT/s1600/vlcsnap-2015-01-21-00h12m27s125.png" height="300" width="400" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Czytając dziś po późno
porannej kawie (jak zwykle), relację Tomasza Prange-Barczyńskiego o Oltrep<span style="background-color: white; line-height: 18.2000007629395px;"><span style="font-family: inherit;">ò</span></span> Pavese, kolejny raz wróciła do mnie myśl, że dalej stąpam po niewidzialnej linie,
i nie odnalazłem miejsca, gdzie mógłbym ujrzeć światło życia. W tę podpowiedź wtrąciło mnie również jedno ze
zdjęć zamieszczonych powyżej. Dosyć łagodny pejzaż z lekkimi wzniesieniami w
tle i drzewem na pierwszym planie. Tak, w tej relacji zawsze jest coś biblijnego, gdy drzewo stanowi
pierwszy plan. Ale ja nie o tym. Od razu wyświetliła mi się dolina usłana
krzewami, niemalże ze snu, mlekiem płynąca – niewinnie pączkująca jasną
zielenią drugiej połowy kwietnia. Miałem okazję odwiedzić Oltrep<span style="background-color: white; line-height: 18.2000007629395px;">ò</span> tą porą w
2013 roku z jednym importerem – miłym facetem, który kochał Italię, posyłając
jej całusy jak tylko przekroczyliśmy granicę na południu Austrii. Krzewy były
tak blisko, że wystarczyło wyciągnąć się trochę przez okno, by musnąć liści. Cisza,
zieleń i słońce tworzyły magiczny krąg w którym każda myśl wydawała się łagodna
i bezcenna. Jechaliśmy tam by spróbować tanich win, naprawdę tanich, takie na
polskie wesela, nie figurujące potem nawet w oficjalnej ofercie – klient Nasz
Pan. Proszę sobie wyobrazić Monferrato za ok. euro 1,2 – tak, dobrze czytacie, nawet nie
miejscowe, jakiś dystrybutor-operator, nadal się w tym gubię. Nic nie próbowaliśmy,
wzięliśmy tylko sample. Podobno porażka… Przynajmniej z tym Monferrato. Jednak
importer miał już w ofercie wina z Oltrep<span style="background-color: white; line-height: 18.2000007629395px;">ò</span> – całkiem niezłą i przejrzystą w
swej szczerości bonardę. Miłe, soczyste, przyjemnie mokre, owocowe wino z
łagodną i miękką taniną za 26-28 pln w cenie półkowej, sprawdzało się jako wino
do rozpoczęcia lub tez zakończenia posiadówy ;) Poza tą butelką i jeszcze 2,3
raczej nie miałem okazji za bardzo próbować win z tej apelacji. Jednak samo
miejsce wpisało się dosyć mocno w mój zestaw obrazów z podróży. Właśnie przez
swoją niewyniosłość, sielskość i dużą dozę spokoju, wręcz takiego meta, że u
góry wszystko idzie jak trza. Mówiąc wręcz językiem aniołów spod szklaneczki czy
kieliszka samego Jerofiejewa. Ale i nie w tym rzecz, jak wiemy wino jest
uświęconym napojem, który inspirował wielu, i nadal raduje i wypełnia
człowiecze nadzieje, ekstazy po niebiańskie, a przynajmniej biesiadne progi.
Dlatego szybko odkrywa karty niegodziwca. Szybko też uczy pokory i szczerości
wobec siebie samego, inaczej można nim się udusić. Tak jak ponoć Lennon mówił o
muzyce – że jeśli nie będzie autentyczna to się udusi. Tak więc nie będę kolejny
raz przypominał o Cyklonie B z dyskontów, mumiach i innych bezkręgowcach, ale
skieruję dno butelki na siebie… Czego ty chłopcze chcesz? Idylli, skromności i
spełnienia w duchu ludzkim, atmosfery podniecenia i niezwykłości istnienia w
amoku pomieszania form, diabelskiego poplątania, anielskiej lekkości i pustki
wobec wieczności. Oklasków, potępienia. Nie wiesz… Boś wciąż młody, wciąż głupi
i naiwny. Ale taki pozostań, tak się kocha, tak się widzi sens w tej podróży do
kresu nocy. Tak się gryzie chleb i tak pije wino, mając poczucie, że to jeszcze
nie koniec. Że rzeczy mają się inaczej. Oj, zupełnie inaczej… </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhoU9EJ2e5x_n_ViO3FMOfL_fr1cXMI1zL7KowXKdXC3lXqY2KnCpq0blKbYlLv33E6SVre1tmPCmyLflqWvWhhrBjRtzzlQ9LirqOZtte6W5zWeFsHipKYinBbex6o00MO_tei_zQp2PGX/s1600/vlcsnap-2015-01-21-00h12m53s140.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhoU9EJ2e5x_n_ViO3FMOfL_fr1cXMI1zL7KowXKdXC3lXqY2KnCpq0blKbYlLv33E6SVre1tmPCmyLflqWvWhhrBjRtzzlQ9LirqOZtte6W5zWeFsHipKYinBbex6o00MO_tei_zQp2PGX/s1600/vlcsnap-2015-01-21-00h12m53s140.png" height="300" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Wyluzowany piesek przy drodze<br /></td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/7F3v-P9YzT0?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
Paweł Kolorushttp://www.blogger.com/profile/10152464153159980530noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4245812846591810130.post-90742621593258702832015-01-16T18:03:00.001+01:002015-01-16T18:03:36.957+01:00Rock-Wino-Martensy<br />
<div style="text-align: justify;">
I znów zgubiłem się dziś. Gubię się tak od wielu lat, to chwytając się pojedynczych promieni, to ginąc w mroku i gąszczu własnych myśli. Dziś zobaczyłem pewną dziewczynę na przejściu dla pieszych. Pomyślałem, że skoro mamy taką piękną wiosnę w sercu zimy, to przetnę jej drogę, jak to czyniłem, gdy byłem nieco młodszy, choć nadal uciekam przed dojrzałością (czyt. nudą). Ale już w pewnym sensie jestem. No dobra, nie tak od razu się zerwałem, ale poszedłem za nią. Jedno przejście, drugie, czerwone-zielone. Most. Grunwaldzki, w tle płonie Wawel. Jej włosy również, pięknie jesienne, rude, jak słońce o zmierzchu. Wychodzę krok na przód i mówię - że zdecydowałem, że ją poznam. I kłopoczę się na jej oczach, bo widzę, że z dekadę mniej ode mnie ma. Cóż. Ale głupio mi, i mylę się w zeznaniach. Dobrze, wyjawiam całą prawdę, bo od czegoś muszę zacząć, by miało to jakikolwiek sens. Więc oznajmiam, że pierwsze co zwróciło moją uwagę to czarne martensy, bo sam czasem noszę, ale dziury już w nich są. Dziewczyna mówi, że to nie głupie, a miłe. Super! Myślę sobie - grafomanie. Dochodzimy do jednej z alejek pod Wawelem. Ona mówi, że idzie tędy, więc ja, że muszę iść prosto, bo nie mam czasu. Daje jej namiar na moją aktywność - nazwijmy to zawodową, czyli wino. Gdyby kiedyś zechciała zagłębić się w świat wina. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie wiem, może chcesz mojego mejla. Mówię. </div>
<div style="text-align: justify;">
Co za idiota, przecież to ty powinieneś o niego poprosić. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Znajdę Cię. Odpowiedziała. Ula</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Amen </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ładnie dzień się zaczął... Po wizycie u dentystki i czytaniu Jerofiejewa w poczekalni... </div>
<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhi-NB4j-xgP2vD7qu2xH80Km-sicvmCda-MezltI_eaLjbKmyXcmeNyZoCppTNudhyphenhyphen2CSEhu_IQH-ZSf4UTIPINgSdxj67FsRI8UdTU2jVImYULFW9utKZcQ5LYXb5ti63YKBYfcVI5QWL/s1600/10917367_10204478223248095_1704690398061596393_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhi-NB4j-xgP2vD7qu2xH80Km-sicvmCda-MezltI_eaLjbKmyXcmeNyZoCppTNudhyphenhyphen2CSEhu_IQH-ZSf4UTIPINgSdxj67FsRI8UdTU2jVImYULFW9utKZcQ5LYXb5ti63YKBYfcVI5QWL/s1600/10917367_10204478223248095_1704690398061596393_n.jpg" height="300" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">W drodze do dentystki...</td></tr>
</tbody></table>
<br /><br /><br /><br /><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/h0SICfgXipI?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
Paweł Kolorushttp://www.blogger.com/profile/10152464153159980530noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4245812846591810130.post-1994696909675935212015-01-14T00:44:00.000+01:002015-01-14T00:58:20.386+01:00Bergman wciąż obecny... <div style="text-align: justify;">
Samotność to nie tylko stan umysłu. To także ciężar ciała, które z czasem staje się coraz mniej wygodne. To także widzenie wszystkiego w oddzielnych formach, rozrzucone w nijakości, bez żadnej przyczyny. To wreszcie utracenie sensu swoich działań, bo wszystko kończy się tym samym efektem. Pułapką tego jest brak cierpliwości i nagłe wzloty, że może być inaczej. Jednak w pojedynkę tylko można odbić się od samego siebie. Z jednej strony samotność wycisza duszę, daje jej spokój i wiarę, że można się umocnić w walce z sobą samym. Jednakże żyjąc życiem potocznym owiniętym w schemat zdarzeń jaki zwykle mu towarzyszy, łatwo można zapomnieć, a wręcz utracić ten spokój. I z czasem działa on na niekorzyść. Tracąc to podłoże, znów spadamy w przepaść. Dlatego nie wierzę w życie mistyczne czy ascetyczne, bo do tego dochodzi się przez długi czas i wiele etapów, tak mi się przynajmniej wydaje. Mnie jednak bardziej pociąga integracja, ale ona często bywa pozorna. Wynika to z tego, że łatwo dziś dać się rozproszyć, jest tyle możliwości i wypełniaczy czasu, że aż trudno znaleźć między tym wszystkim jakąś szczelinę, by zadać konkretne pytanie. Dziś bardziej się używa niż pyta. A mnie interesuje ta szczelina, bo myślę, że tam jest najwięcej nas, stamtąd wypływa światło, ale i mrok. Jednak dzięki temu jesteśmy żywymi istotami, a nie foremkami do wypełnienia jakąś masą czy nadzieniem w promocji.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Człowiek zakreśla wokół siebie magiczny krąg i zamyka się w nim, przed wszystkim, co nie pasuje do jego tajemniczych zabaw. I za każdym razem, gdy życie przebije ten krąg, zabawy stają się małe, szare i śmieszne. Wtedy natychmiast kreśli się nowy krąg i buduje nowe zabezpieczenia. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ojciec do córki chorej na schizofrenię, "Jak w zwierciadle" (1961) </div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJXGonlHOx2BygjdsSumkEJed5doirgked2Uja6iM9-SqUDvK7BbAgmotmHrJJRxd7E3NMOY9AAWTPJwkuASHAA7AX6T5LTV65YRcqOBHTEi6mtOOKzptP_uvQHRY2dhnn4NJiv6lK7zT-/s1600/vlcsnap-2015-01-12-00h51m59s82.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJXGonlHOx2BygjdsSumkEJed5doirgked2Uja6iM9-SqUDvK7BbAgmotmHrJJRxd7E3NMOY9AAWTPJwkuASHAA7AX6T5LTV65YRcqOBHTEi6mtOOKzptP_uvQHRY2dhnn4NJiv6lK7zT-/s1600/vlcsnap-2015-01-12-00h51m59s82.png" height="300" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Karin i Minus - filmowe rodzeństwo </td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />Paweł Kolorushttp://www.blogger.com/profile/10152464153159980530noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4245812846591810130.post-87644442999682359322014-12-22T15:47:00.000+01:002014-12-22T15:52:06.208+01:00Życie - Nad przepaścią przyszłości... <div style="text-align: justify;">
Żyję w biedzie, w wiecznym przekonaniu, że coś jeszcze mnie czeka... Mimo to wierzę, że życie jest płomieniem, który spala się, jak gwiazda we własnym świetle. Bo nic, nic poza tym nie ma, mamy tylko to, co widzimy przed sobą, co trzymamy w ręku. Jesteśmy tacy, a nie inni, i to jest sekret naszego życia. Tymczasem "wielcy" cały czas próbują nam wmówić "kredyt na życie", że coś nas czeka. Otóż nic, jeden pewniak - najsłodsze nic. Liczy się tylko "tu i teraz". Wieczność oznacza samotność. Nieskończoność nie jest liczbą, wymiarem, jest brakiem stworzenia, jest oderwaniem, ona nie zna czasu, a my tkwimy w stanie pamięci. Pamiętamy "od-do", to, co wieczne istnieje poza językiem, poza pamięcią, dlatego nieskończoność równa się nicości. Naprawdę nie ma różnicy. To, że wymyśliliśmy sobie Boga, jest tylko potwierdzeniem naszej samotności. Ale, gdybyśmy się chociaż tym trochę przejmowali niż całym zamieszaniem w wokół, to już byłoby coś... Narażam się na śmieszność, wiem, bo dosłowność gubi... Już nie mówiąc o "wierzących", bo oni to już w ogóle nie umieją zobaczyć tego, co jest pomiędzy... Tej duchowej walki z mrokiem egzystencji, tej nadziei, a nie przypisu. Z kolei intelektualiści przypierdolą się "cytatami" z filozofii, zapominając o tym, że to "gra słów". A ja powiem tak: W nic nie wierzę, i aż tyle. Bo życie nie jest kwestią wiary, a niebezpieczeństwa, że kocha aż do granic, i że ta granica czasem zostaje przekroczona. Słyszałem wczoraj w radiu Stasiuka, jak gadał o Bugu, tej rzece, pomijam fakt, że był w tym tak zakochany, że ledwo było słychać co mówi. Ale na przykładzie tego, co mówił, a były to podkręcone przez autora "wspomnienia", widać kim jesteśmy. Liczy sie to, co było, nie to, co będzie. Dziś mianem pisarza jest iluminant pamięci, a nie ten, który wywołuje "niebezpieczeństwo". Nie ten, który za pomocą oddziaływującej teraźniejszości, osuwa przed nami przepaść przyszłości. Tacy są dziś "pretensjonalni", "naiwni". Nie zmienia to faktu, że te rzeczy wciąż są żywe i nigdy nie przestaną nimi być, ponieważ my jesteśmy z nich stworzeni. I niezmiennie w nich trwamy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgd8vrm5MFv8VQCEN6SS3LVaamxZ0OTFZhigO5zehexLzfBAVN7JnijjyZY2DeEbUTDojWEmqam5w1thD1-u3UtUk4J9wHAXPADQX5K-NTJGEV4YW_MircnyyBhwUkTRdalDZHpmz_0adE/s1600/Morrison+Total.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgd8vrm5MFv8VQCEN6SS3LVaamxZ0OTFZhigO5zehexLzfBAVN7JnijjyZY2DeEbUTDojWEmqam5w1thD1-u3UtUk4J9wHAXPADQX5K-NTJGEV4YW_MircnyyBhwUkTRdalDZHpmz_0adE/s1600/Morrison+Total.jpg" height="320" width="217" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Jeden z osuwających</td></tr>
</tbody></table>
<br />Paweł Kolorushttp://www.blogger.com/profile/10152464153159980530noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4245812846591810130.post-14529430497024881342014-12-13T20:08:00.000+01:002014-12-13T20:08:28.572+01:00Piekło to Inni - FacebookNie wyszło mi, chyba popłynę... Trudno przełamać się w sobie, jak całe życie próbują cię złamać. Zostaje jednak coś, co jest warte wypięcią się na to. Olanie tego - zapomnieć, że się zna rodzaj ludzki. Człowiek po człowieku stanowi piekło dla drugiego. Takie portale jak Facebook, pokazują nudę i bezcelowość życia. Wszechogarniający ekshibicjonizm, i iluzja obcowania z innymi, to dopiero początek do większego piekła, zgrozy istnienia. Kiedy to pozbawimy się całkowicie zwierzęcości i jeszcze bardziej uwierzymy w to, co widzimy. Trudno jest to wyrazić nie popadając samemu w sidła owej imaginacji. Nie ma już intymnej więzi człowieka z przeżyciem, wszystko jest do pokazania i skomentowania. Wszystko, co w miarę ta druga strona zaakceptuje... Na ogół są to rzeczy fajne, pokazujące jak to dobrze nam idzie, podkreślające nas status społeczny i miejsce w stadzie. A gdyby odwrócić monetę, i pokazać jak to sobie nie radzimy - jak ktoś jest zupełnie inny niż, kiedy się na niego patrzy. Kiedy zacząłem stopniowo pisać o tym, co czuję, jednak trochę przez chusteczkę, gazę czy inny materiał, który przepuszczałby pewną część, to od początku miałem z tym problem, wiedząc, że 100% szczerość oznaczałaby "publiczną śmierć". To, co jest najgłębiej, zawsze zasypia tylko z nami, z nikim innym, na tym polega samotność, kto twierdzi inaczej, tylko się okłamuje i jeszcze bardziej potwierdza słynne zdanie Sartre'a - Piekło to Inni. Oczywiście związek dwojga ludzi, rodzina istnieją, ale nie definiują naszego wyobcowania. Nie w tym rzecz by poruszyć, ale stać się wiecznie nieporuszonym - napisałem jak byłem gnojem w I klasie liceum. Nie wiem o co mi wtedy chodziło, spłynęło ze mnie to, jak cały ciąg odczuć, obserwacji, impresji - mojej recepcji świata. Myślę, że było to naturalne i niewinne. Byłem wtedy jeszcze głupi i młody, ale zdecydowanie bardziej otwarty i pierwotny bym powiedział. Z czasem ta czułość odbioru staje się mniej sensualna, a intelektualna. Dlatego każdy młody poeta jest artystą doskonałym. Wytarłem, zatarłem się w ludziach... Ale nie o tym rzecz, bo pewnie tego nie skończę. W każdym razie Facebook to samotność. Narzędzie do zarabiania pieniędzy. Ja założyłem konto z początkiem 2008, jak dobrze pamiętam, w czasie, kiedy w Polsce święciła sukces Nasza Klasa. Nikt wtedy nie myślał o iwentach i tagowaniu znajomych czy nawet siebie samego. Świat był spokojniejszy - ulice bardziej miłosne, miejsca dziewicze - nie oznaczało się choćby ławki przed blokiem. Second Life stał się rzeczywistością. Ale też nie o tym, bo to już niejeden przede mną pewnie powiedział. Myślę, że jest to w ostateczności mój problem, ponieważ mam specyficzny do tego stosunek. Z czasem chciałem, by stało się to trampoliną dla moich wcześniejszych aspiracji niż wino. Potem stwierdziłem, że jednak wino będzie najlepszym punktem zapalnym, potem, że uczynię z tego zapis, więzienie współczesnego "przegranego" z życiem, bo nie tu przecież płoną pochodnie, nie tu igrzyska i zwycięstwo bohatera, do tego jest potrzebne ŻYCIE. Choć przyznam, że słowo "Opublikuj", daje niezmiennie dużą pokusę do odbywania swego rodzaju egzorcyzmów, z sobą samym pewnie w głównej mierze. Ale czy można coś zmienić, powiedzieć w ten sposób - nie wiem, wciąż wątpię... Brakuje mi życia - potykam się w nim, czuję się zupełnie przegrany, pokonany przez siebie samego, a istnieje TYLKO JEDNA OPOWIEŚĆ.<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihef2-FlSxi9c6tfXWx_8JwrqDI6UJOhg0tcj8UlwftA3pd0M21AGFflMqvgCUNhsG6CJnDKZvfOz6R8tbzDvm7nOzxO6K06NBYdWPjJstgzq5FlPOABDu3I-PKT_RiCy5grGUsZKskrqL/s1600/wklej.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihef2-FlSxi9c6tfXWx_8JwrqDI6UJOhg0tcj8UlwftA3pd0M21AGFflMqvgCUNhsG6CJnDKZvfOz6R8tbzDvm7nOzxO6K06NBYdWPjJstgzq5FlPOABDu3I-PKT_RiCy5grGUsZKskrqL/s1600/wklej.jpg" height="320" width="213" /></a></div>
<br />Paweł Kolorushttp://www.blogger.com/profile/10152464153159980530noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4245812846591810130.post-36150392213310905352014-10-04T23:58:00.001+02:002014-10-05T00:05:01.522+02:00Chłopiec<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVIEVHOMXAmejUltvh-XFyA1C4hm2IoTrs87aYZaluDE2i611ALu2sDRfR-gnzSQeV2yNiGuIJjoqV4o6gVW_-V0hT1jDypWFn3rJuaIObBmkO3I6LmMNYbIhhdZgSigXWMUgBP1EEJTfS/s1600/U2+-+Boy+-+Inside.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVIEVHOMXAmejUltvh-XFyA1C4hm2IoTrs87aYZaluDE2i611ALu2sDRfR-gnzSQeV2yNiGuIJjoqV4o6gVW_-V0hT1jDypWFn3rJuaIObBmkO3I6LmMNYbIhhdZgSigXWMUgBP1EEJTfS/s1600/U2+-+Boy+-+Inside.jpg" height="320" width="315" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">11 utworów doskonałości</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Snułem się po tej samej galerii, co kilka dni temu, ale tym razem krócej, właściwie poszedłem nieco okrężną drogą, by trafić do "spożywczego", jak to kiedyś się mawiało. Jadąc ruchomymi schodami w dół, próbowałem spojrzeć na wszystko z większym spokojem, przychylniej - na te buty, suknie, kurtki, garnki i inne "rzeczy potrzebne". Mój wzrok zawiesił się na manekinie, który był ubrany w takie, a nie inne zestawienie - była to nastolatka. Nie, nie meatforyzuję, to był manekin, ale możnaby równie to samo powiedzieć o przechodzącej dziewczynie zaraz lub na przystanku. Inny trik to wielkie zdjęcie na końcu sklepu, też z dziewczyną, tylko jadącą właśnie w autobusie. Patrząc tak na to, nie wiedziałem jak to objąć, co z tym począć. Przecież wszyscy wiemy, że to marketing, ale skuteczny jak widać. Bardzo sprytnie zaciera nam granicę między rzeczywistością a wmówioną jej wersją. Młodzi są najlepszym adresatem, łatwo im pomieszać szyki, choć głęboko wierzę, że nie wszystkim. Ale nie chcę być staromodny i czepiać się pierwszego lepszego. Chodzi mi tylko oto, że teraz niby wszystko jest w zasięgu ręki, ale jakoś tak nie chce mi się jej wyciągnąć z kieszeni. Cieszy mnie to, że jest taka szansa, tylko jakoś trudno mi odnaleźć w tym smak i prawdziwe podniecenie. Czuję, że wszystko tli się na jakiejś powierzchni, pod którą tylko tektura i liche zwoje. Będę marudził, ale kiedyś kupienie płyty z ulubionym zespołem to było wydarzenie na cały tydzień, a przeżywało się to przez najbliższe miesiące... Być może jestem już trochę wytarty, ale trudno mi zapomnieć, jak kupiłem sobie pierwszą płytę U2 "Boy", pamiętam, Joe Zawinul grał wtedy w Krakowie, ale o oryginale "In A Silent Way" już nie marzyłem. <span style="font-family: inherit;">Miałem 20 lat, kiedy usłyszałem tę płytę, mniej więcej tyle ile członkowie
zespołu podczas nagrywania jej... Wisła wtedy wydawała się taka młoda, a trawa
bardziej zielona, spacery dłuższe... Wszystko wydawało się święte i wieczne,
nawet stara żarówka w byle jakim kiblu urastała do mitu. Nie ma co, uczucie
pulsowało wraz z promieniami każdego dnia niczym podobieństwo w lustrze do
siebie samego lub innego nieskończonego w sercu (jeszcze) chłopca. Teksty i wrażliwość z jaką zostały wyśpiewane powalały mnie na kolana, sam wtedy chciałem się stać brudnym i niechcianym dzieckiem rokendrola. Była w tym moc, pasja i namiętność, trudno było odejść od głośników, by choć zrobić sobie herbatę. Trzeba było stanąć na środku pokoju i wczuć się do końca. Nigdy nie byłem młody tak jak wtedy, kiedy to poznałem Asię, dziewczynę która zaczarowała mnie swoją odwagą i miłością do tego zespołu. Zaczepiłem ją na Rynku, tuż przy pomniku Skrzyneckiego... i odprowadziłem do domu. Jakiś miesiąc później poszedłem pod jej drzwi i zadzwoniłem domofonem. Poszliśmy na spacer, jeden, potem drugi. Pamiętam, że podczas jednego miała na sobie t-shirt z okładką płyty "War", poszliśmy nad Wisłę, a ja próbowałem jej zaśpiewać Where The Streets Have No Name. Potem już eksperymentowałem z Doorsami, których znałem na pamięć, bo była to moja first love. Był to taki krótki "New Year's Day", kilka mgnień wiosny 2003 roku. Nie przerodziło się to w nic więcej niż tylko pewną znajomość. Znajomość, która jednak dała mi coś i nigdy nie zapomnę tego... Piosenki z pierwszych płyt U2 nigdy nie wyjdą z mody. A ja wciąż w tej opowieści będę chłopcem. </span></div>
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<br />
Śpiewaj Bono...<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/yaTPls-m3sk?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<br />
<div align="left" class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><o:p></o:p></span></div>
Paweł Kolorushttp://www.blogger.com/profile/10152464153159980530noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4245812846591810130.post-17827121457866367952014-10-02T23:23:00.002+02:002014-10-04T18:01:22.521+02:00Taki Antonioni dziś po obiedzie<br />
<div style="text-align: justify;">
<i>Dla Ewy Wieleżyńskiej</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Prawie dostałbym dziś piłką. Paru kolesi wybrało sobie przednie miejsce do gry. Pomnik przy Daszyńskiego z dwoma ulicami po obu stronach i jeszcze jedną przecinającą ją. Piłka co chwilę lądowała albo na jednej z nich, albo przelatywała obok kogoś. Ludzi już nie wiele, późno było. I nagle słyszę: Podaj! Odwróciłem się, bo najpierw piłka przeleciała obok mnie. Myślałem, wezmę ją i powiem coś tym gościom. Ale nie byłem w nastroju. Więc poszedłem dalej. Jakaś dziewczyna za mną podniosła piłkę z trawnika przy Galerii Kazimierz i poszła w ich stronę. Nie wiem czy zareagowała, ale może też pomyślała, że nie jej sprawa. Dziadek, który szedł wcześniej, tylko kopnął tekturowy kubek po jakimś fastfoodowym napoju, chyba przez przypadek, ale kto wie. Nie nasza sprawa. Świat jest niczyi. Od razu nasunęło mi się zakończenie z "Upadku" Alberta Camusa, gdzie bohater mówi cytując na początku tego drugiego: </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>"O dziewczyno, skocz raz jeszcze do wody, żebym po raz drugi miał szansę uratować nas oboje!" Po raz drugi, co, jaka nieostrożność! Niech pan sobie wyobrazi, drogi mecenasie, że biorą nas za słowo? Trzeba by to wykonać. Brr...! woda jest taka zimna! Ale bądźmy spokojni! Teraz jest za późno, zawsze będzie za późno! Na szczęście!</i>*</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wszedłem do Galerii. Nie wiedząc co mam robić, naznaczyłem się tym zdarzeniem. Próbowałem sobie wytłumaczyć, że jest za późno, że nie miałem obowiązku i nie byłem gotów sprostać sprawie. Z racji kompletatywnej urody tego wieczoru, nie umiałem pozostawić tych myśli w jakimś worku na to "za późno". Próbowałem sobie więc wyobrazić ten świat nie należący do nikogo. Warunki były sprzyjające, gdyż Galeria powoli pustoszała, mimo to można było zaobserwować kilka warstw społecznych. Zakochanych wychodzących jakby od niechcenia z Empiku, grupę dzieci pod opieką jakichś tam wychowawców. Pracownicę sklepu z modną młodzieżową odzieżą, idącą po chwili do toalety. Samotnie kupujących. Mężczyzna wychodzący pewnym krokiem, zakładając jednocześnie kurtkę. Kobieta za szklaną witryną, której opowiada coś inna kobieta. I tak dalej i tak dalej. Chyba to znacie. Ale ja biłem się z myślami. Czy znaleźć ten kosz czy olać to i popłynąć dalej? Usiadłem na ławce, by znaleźć właściwy punkt odniesienia. Telefon. Odbieram. Jakby zza światów słyszę: otworzyłem to wino, jest takie i takie. Przytakuję. Dziękuję za rozmowę i wracam do siebie, a raczej wersji którą zapamiętałem. Przecież gości z piłką już nie ma, jest świat, biały, do nagości rozebrany, zdemontowany. Nikt za to nie będzie cię winił. Wiesz, że czasem lepiej nic nie powiedzieć niż zacząć grać w grę, w której nie ma zwycięzcy ani przegranej, a jeśli już to zawsze przegrywamy albo jest remis. Wstałem, wszedłem do jednego ze sklepów, będąc kompletnie niezauważonym. To dobry moment na stanie się złodziejem, pomyślałem. Ale co tu ukraść, jednego buta? To bez sensu, powyżej 500 zł to już przestępstwo. Nikt nie zrozumie tej dygresji. Lepiej ukraść temu światu kilka pocałunków niż duszę jakiemuś nędznikowi. Rozmarzyłem się. A Kurtz powiedziałby: Horror, horror, horror. Horror trwania, bycia, a w końcu wolności. Wszystko gra w tę samą grę. Tylko wino czasem nas takim jakby półcieniem zabiera poza scenę, gdzie wynik jest kompletnie nieważny. Formy zlewają się w bezkształt, a ludzki duch tak przyjemnie mocuje się z otchłanią bycia i nie bycia. Jednakże potem znów trzeba przyjąć podanie i odbić piłkę, by dalej była na boisku. A my jej sędziami lub ławką rezerwowych czy jakoś tak. Byleby tylko można zawsze krzyknąć SPALONY!!!</div>
<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEga2Kuw0aeH0kwIK8LNVL8VaC1RQ5z5zYn6rmmG-iTqKKU2MRspOW3nvoV71m_b0ZIz7KqxFQ4Akk7GqiIZGgz2lAdX1SgqcPHnelUTn7uiwPrZBZnuI7n9LmmFQXYZptAixwlq4XOecqg9/s1600/blowup+end.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEga2Kuw0aeH0kwIK8LNVL8VaC1RQ5z5zYn6rmmG-iTqKKU2MRspOW3nvoV71m_b0ZIz7KqxFQ4Akk7GqiIZGgz2lAdX1SgqcPHnelUTn7uiwPrZBZnuI7n9LmmFQXYZptAixwlq4XOecqg9/s1600/blowup+end.jpg" height="356" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Kadr z filmu POWIĘKSZENIE (1967)</td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/9o11LTgXPtM?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
* Upadek, Albert Camus, w przekł. Joanny Guze, PIW, 1957Paweł Kolorushttp://www.blogger.com/profile/10152464153159980530noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4245812846591810130.post-461622266258411962014-09-29T00:11:00.000+02:002014-09-29T00:15:56.709+02:00Paryż, którego nie było <table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh027wPITKnUvzzM8AydKdRYByHQid2D_Zg6xKrDzKqKsA3ROc681_q17FzezVtxBkj9f3wdG7xsiKGHl8W_1MJAQgIeVqnDFnc1tvxivvTTET9kH30kro7jX0fqFQ6_VRHgPPHwoq4LWBG/s1600/by%C5%82a+sobie+dziewczyna.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: justify;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh027wPITKnUvzzM8AydKdRYByHQid2D_Zg6xKrDzKqKsA3ROc681_q17FzezVtxBkj9f3wdG7xsiKGHl8W_1MJAQgIeVqnDFnc1tvxivvTTET9kH30kro7jX0fqFQ6_VRHgPPHwoq4LWBG/s1600/by%C5%82a+sobie+dziewczyna.jpg" height="213" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">fotos z filmu "Była sobie dziewczyna"</td></tr>
</tbody></table>
<span style="font-family: inherit; text-align: justify;">Nie piję dziś. Świat jest wystarczająco sponiewierany, by móc o nim pisać od pierwszej linijki i nigdy nie skończyć. A więc do rzeczy. Znałem taką dziewczynę. Szukała mężczyzny. Przelicytowała świat i Go wreszcie znalazła. Ja szukałem nastroju. I pękłem jak balon. Nadal pękam, ale już powoli, budując z obrażeń nową ciszę, nową jakość, ciągle poszukując siebie, jak kobieta w wierszu Williama B. Yeatsa, co szukała twarzy jaką miała za nim powstał świat. Szukam siebie absolutnego, czystego, nietkniętego przez cuda techniki, modę i pomysły na siebie. Próbuję zderzyć się z siłą stworzenia, jak z falą, jak to mają w zwyczaju chłopcy, kiedy pierwszy raz wskoczą do morza. Czasem impulsywnie, czasem metodycznie chcę wyzbyć się tych niemych świadków mojego istnienia, jakimi są wszelkie próby przeskoczenia siebie samego, a które tak skore, by utonąć w czasie, pozostawiając niczym popiół w ognisku ślady uczuć. Uczuć, dobrze czytacie. Uczucia to burżuazyjny przeżytek, usłyszałem ostatnio w jednym filmie. Łatwo powiedzieć, gorzej żyć. Ale i to brzmi jakby żywcem wzięte z Camus, tak, bo bohaterka filmu kochała się w "Obcym", jazzie, dziełach sztuki i wiecznym niczym dym z papierosa w tamtych czasach Paryżu... </span><span style="font-family: inherit;"></span><br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGp-KlW_N5_cH7Tj0tb0dzSu-mRZNsh1dOx8BMPSLK-2xuCH0G2zYBdqzcHZQ40qz2p58soAl1BumRuQJr8Tc3pOXujfVKNCCY7CuouuDTVaUQM7EJ0JhO4MNXJ73C8gTEpdhTEaPEpbSn/s1600/wie%C5%BCa+E.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: justify;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGp-KlW_N5_cH7Tj0tb0dzSu-mRZNsh1dOx8BMPSLK-2xuCH0G2zYBdqzcHZQ40qz2p58soAl1BumRuQJr8Tc3pOXujfVKNCCY7CuouuDTVaUQM7EJ0JhO4MNXJ73C8gTEpdhTEaPEpbSn/s1600/wie%C5%BCa+E.jpg" height="240" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">słynny plac Trocadero, marzec 2013</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Paryż. Mam swoją wersję. Byłem tam 3 razy w życiu, a czuję się jakbym nigdy tam nie był. To najbardziej nieswojskie miejsce w mojej głowie, najbardziej samotne. Ile razy wracam myślami do niego, czuję się jakbym nigdy nie przyszedł na świat. Pierwszy raz, gdy tam byłem, gubiłem się jak poganiany przez przechodniów pies, szukający gdzieś kawałka muru, by móc go oznaczyć. Ale ciągle tylko metro, niekończące ulice, bramy, i wieża Eifflea jak kadr z co drugiego filmu widzianego w całym dotychczasowym życiu. Symbol podróży, pierwszego dalekiego wyjazdu. Za drugim razem gdy już byłem, miałem za sobą tyle chłodu i bezwzględności życia, co jego nienasyconego głodu i podniecenia ze wszystkimi opcjami do wygrania i przegrania. Pierwszy raz miałem 18 lat i niczym pielgrzym wciągałem każdy milimetr nowej przestrzeni. Drugi raz 30, i trzęsłem się jak galareta, kurczowo trzymając się tej okrutnej matki każdego poczęcia - nadziei, że jeszcze zdobędę, złapię szczęście za ogon. Za trzecim razem byłem 2 tygodnie później, i to już był nokaut. </span></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-weight: bold;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<b style="font-family: inherit;">I raz i wprowadzenie</b><span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgezOyQnL4pB9DDb6AGY3HlNzXKKlWRkVK3ZQufBnZwA0l6N6lXof8LBjyIc9FvqYgbKDADvkaZxjgNLMFa2KqbhFnSd1LomY_BkcpcW0eggrpkhVvp1IpnuGpehFtQgHC-pVuuIRtl7GTq/s1600/montmartre.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: justify;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgezOyQnL4pB9DDb6AGY3HlNzXKKlWRkVK3ZQufBnZwA0l6N6lXof8LBjyIc9FvqYgbKDADvkaZxjgNLMFa2KqbhFnSd1LomY_BkcpcW0eggrpkhVvp1IpnuGpehFtQgHC-pVuuIRtl7GTq/s1600/montmartre.jpg" height="240" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">gdzieś na Montmarcie, marzec 2013</td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 11.5pt;"><span style="font-family: inherit;">Zawsze wyjeżdżaliśmy osobno. Ona
do Włoch, ja do Francji. Pamiętam jak wysłałem jej sms’a z Montmartre'u, gdzieś
na jakimś placu, sam jak palec, stojąc pośród ławek i przechodniów, słupów
ogłoszeniowych, zejścia do metra, a nawet nie pamiętam. Stałem tam jak cień
stworzenia, pisząc tego sms’a, krótkiego, ale wyrywającego serce z piersi.
Żebym chociaż mógł jej wysłać mms’a, ale coś z telefonem było nie tak… Zostałem
sam, kolejny raz, w tym cholernym Paryżu. Gdy przemierzałem Pigalle tłukłem się
z myślami do kogo on należy zatem… Wszyscy snują mity na temat tego miasta, ja
też mam własny. Trochę kojarzy mi się z Sidneyem Bechetem, który tu przez jakiś
czas pogrywał albo coś mylę. Trochę z pisarzami „na wygnaniu” zza wielkiej
wody, a przede wszystkim z egzystencjalistami. Ale co z tego, jak ile razy tu
jestem, to czuję się jak zapomniany przedmiot pożądania, jak człowiek bez
pamięci, który przybył tu szukać swojego imienia lub uczestnik autostrady,
który cały czas niesiony jest przerywaną linią, inaczej mówiąc, bezosobowo.
Pierwszy raz, gdy tu byłem, to byłem śmiertelnie zakochany. Ulice wydawały się
nie mieć końca, wysokie i masywne kamienice, czasem beznamiętne. Jednak to
Paryż, siłą rzeczy uderzał jak meteoryt, zwłaszcza rano, kiedy czuć było dookoła
zapach świeżego pieczywa, a ja nie miałem przy duszy złamanego franka. Przyjechałem
tu pociągiem prosto z Brukseli rozłożony na dwóch siedzeniach niczym Lord… Tak
mi się ukazał ten monolit, żywy posąg w sercu Europy.</span></span></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 11.5pt;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 11.5pt; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit;">Jak już wspomniałem, zapach bagietek wkradał się
natychmiast w nozdrza po wysunięciu nosa z Gare du Nord. Pierwszym zadaniem
było przeskoczyć bramki do metra lub umiejętnie zsynchronizować się z pasażerem
przed tobą. Polegało to na tym, że w dolnej części, mniej więcej na wysokości pasa
znajdował się drążek, który przekręcał się o następny, w momencie, kiedy wsunęło
się wcześniej w odpowiednie miejsce bilet. Ja go nie miałem, więc musiałem
niejako stopić się z osobą wcześniej. Najpierw jednak próbowałem przeskoczyć, 3
razy mi się nie udało, za 4 się wkurzyłem… Metro opanowane. Pomyślałem. </span></span></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 11.5pt;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 11.5pt;"><b><span style="font-family: inherit;">II raz</span></b></span></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 11.5pt;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 11.5pt; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit;">Teraz po wielu latach przechadzając się wzdłuż Sekwany
nie umiałem go zrozumieć, obok Notre Dame przeszedłem najszybciej jak mogłem,
obejmując je zaledwie skinieniem. Bardziej interesowały mnie boczne uliczki,
liczne Brasserie i wine bary. Ale przede wszystkim sens. Sens wszystkiego. Czułem
się jak skończony filozof i przegrane dziecko przemoczone do suchej nitki, ze
swą naiwnością i wiarą w nadprzyrodzoną moc. Do tego stopnia, że pod Moulin
Rouge wystawiłem język, pomijając fakt, że za dnia wyglądało to jak jakaś
makieta wycięta z tektury. </span></span></div>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 11.5pt; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7BJ37dx9tYnfc0YQQEkKG1A0WVDDSUikh7JUBG42o0tW3s-g5eWEuUSNR1QH3VXB69V-vKatcH7_a5rz71gPFNYtxqRdYM8PVR4zpBjAfcQw6G2bYmdjhCXVQh-Dx0SwdaMNS4Hkx2SDR/s1600/kobieta+na+rue+moscou.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: justify;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7BJ37dx9tYnfc0YQQEkKG1A0WVDDSUikh7JUBG42o0tW3s-g5eWEuUSNR1QH3VXB69V-vKatcH7_a5rz71gPFNYtxqRdYM8PVR4zpBjAfcQw6G2bYmdjhCXVQh-Dx0SwdaMNS4Hkx2SDR/s1600/kobieta+na+rue+moscou.jpg" height="320" width="240" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">kobieta na Rue Moscou <br />
i kieliszek pokrzepiającego Menetou-Salon</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 11.5pt; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit;">Człowiek, który zabrał mnie za 2 i 3 razem, powiedział, że już rzyga tym miastem. A jednak wciąż wzbudza we mnie pożądanie. Chciałem je jakoś ukoronować i szukałem miejsca, gdzie mógłbym zamówić jakiś ciekawy kieliszek wina. Wszedłem do knajpki na Rue Moscou, usiadłem, wziąłem kartę do rąk i zacząłem studiować. Wybrałem Menetou-Salon i do tego czerwone. Nigdy nie próbowałem, nawet białego. Nieco więcej niż symboliczna setka, bo poza granicami naszego kraju nie udają, że są abstynentami, przynajmniej w dziedzinie wina. I choć upłynęło 1,5 roku to pamiętam wino bardzo dobrze. Jego lekkość, jego głębię i owocową prostotę, bo było to gamay w czystej postaci, a w międzyczasie przeszła całkiem przyjemna kobieta. A ja miałem tylko 50 euro i ani grama więcej. Paryż. Tak na chwilę. Z duszą wbitą w samotność ubogiego powoli wypalającego się marzyciela. Ale z tendencją do odrodzenia... Tymczasem. </span></span></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 11.5pt; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 11.5pt; line-height: 150%;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 11.5pt;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 11.5pt;"><span style="font-family: inherit;">Piękno X muzy w czystej postaci i jeden z moich ukochanych obrazów wszechczasów. Miłość od pierwszego wejrzenia. To i Kind of Blue, nie ma mnie ;)</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 11.5pt;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/g6BzHZYOigM?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 11.5pt;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
Paweł Kolorushttp://www.blogger.com/profile/10152464153159980530noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4245812846591810130.post-57656716116567173452014-09-21T02:25:00.001+02:002014-09-21T13:41:51.681+02:00L'Original of the world (żywe wino)<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: right;">
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: justify;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgAIGeUKLCT7vlS5MHNpFU8PNYb6suw-01lxaSDkC1ExV9HfwzW-Lpu9e0WsNibFNffW_SW51jL7jKgX7EiEfoETzgWUH4WhfSzz2UgGYnbXDxdBDnACSCuJz58KOYVwEe3DNLQz8l5R_5u/s1600/see+you.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><span style="font-family: inherit;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgAIGeUKLCT7vlS5MHNpFU8PNYb6suw-01lxaSDkC1ExV9HfwzW-Lpu9e0WsNibFNffW_SW51jL7jKgX7EiEfoETzgWUH4WhfSzz2UgGYnbXDxdBDnACSCuJz58KOYVwEe3DNLQz8l5R_5u/s1600/see+you.jpg" height="213" width="320" /></span></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;">macabeu żywo widziane</span></td></tr>
</tbody></table>
<span style="font-family: inherit; text-align: justify;">Ciągle potrzebujemy wskaźników i mierników. Pokusy. Tego, by wino graniczyło z jakąś muzyką nie z tej planety, nutą która daje wszechmiar dla naszego spożycia, które wydaje się tak skończone. Wszystko, co trwa nie wiele dłużej niż pocałunek lub skraplająca się woda na szybie. Powtarzamy gesty, by czasem ich nie zapomnieć, choć tak naprawdę to one zapamiętują nas, czyniąc nas marionetkami w siłach, które nie potrzebują ani nazwiska ani imienia, są jak sztorm, który zamienia się w końcu w kontynent rodząc niebo i księżyc. Bo tylko oczy są w stanie zrodzić pożądanie, podczas, gdy umysł brodzi swe cienkie jak zapałki płomienie w odmętach jakiejś nienazwanej ciemności. Wszyscy mniej lub bardziej próbujemy wyrwać się z okowów tak zwanej demokracji dusz, by uzyskać pewną jedność, która będzie dźwięcznie układać karty do nowej gry. Ten spektakl nie ma końca, a co więcej aktorzy nie znają swych ról, a tak bardzo krzyczą, że znają je na pamięć. Tak samo jest z winami naturalnymi... Wmawiamy sobie pewien porządek, pewną definicję, by potem oczarować siebie samych. Tymczasem chaos nie lubi jak mu robimy nieporządek, że zacytuję klasyka. Dajmy mu się wydarzyć, nic tak nie bawiło znudzonych i w jakiś sposób oddanych naturze wieśniaków, mieszkańców małych miasteczek, jak trupa artystów cyrkowych. A teraz w wielkomiejskiej eucharysti wmawiamy sobie, że nic nie robimy, nie dodajemy naturze ram. Już Blake pisał, że natura nie ma krawędzi, ma je wyobraźnia. Nastały dziwne czasy, czasy wzajemnego podkradania sobie zbawienia, podczas, gdy tkwimy jakby w osobnych kapsułach, gdzie ukradkiem wyznaczamy nowe granice, nowe standardy zachowania, czyniąc z siebie, słodkich, naiwnych, i zazwyczaj śmiesznych niewolników. I mówimy, że to naturalne. Co jest naturalne? Co? Te kilka zwoi więcej w mózgu, które czyni nas najbardziej nieodgadnionymi istotami w świecie przyrody. Zdolnymi do niewyobrażalnego okrucieństwa, ambicji, które potrafią zabić choćby najmniejszą szansę na ocalenie nas od ostatecznego szaleństwa, i mroku, który kryje się w naszej przebiegłej inteligencji, chciwości i zdolności do zniszczenia wszystkiego, co mogłoby nas uczynić choć o odrobinę lepszymi. Piję już dobrych parę lat, i nie muszę wiedzieć, udowadniać, że dana winnica spełnia wymogi nadanego jej certyfikatu. Biorę wino do ust i wiem czy czyni ono mnie lepszym czy nie. Jak muzyka, która może podnieś na duchu, jak dobra książka, która może zostawić cień szansy, że wszyscy razem nie zwariowaliśmy doszczętnie. I możemy się cieszyć odrobiną autentyzmu, w tym z deka przygaszonym świecie wielkich namiastek szczęścia. Naturalnie. Ale ze smakiem. </span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Poniżej wino, które nie wiem jak do końca zostało zrobione, ale użyźnia mnie, nadaje mi wewnętrzny spokój, wzbogaca i przywraca nadzieję na lepsze jutro. A reszta jest milczeniem. Wiecznym. Zresztą. </span></div>
</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br />
<br />
<br />
</span><br />
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCNNla5ahnbv40xtPpzHWmqg7jlbv1OwzTqrwwsTcbO3RTahOKgGaYhreu5-tqR47T0z42vCqpiKFNbuox0fiWTBOa9R0h9WfizhxumQ3AR5xhRqbT75N0KRdFK3pbqfXFr6V_5uJZknf0/s1600/l'original.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><span style="font-family: inherit;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCNNla5ahnbv40xtPpzHWmqg7jlbv1OwzTqrwwsTcbO3RTahOKgGaYhreu5-tqR47T0z42vCqpiKFNbuox0fiWTBOa9R0h9WfizhxumQ3AR5xhRqbT75N0KRdFK3pbqfXFr6V_5uJZknf0/s1600/l'original.jpg" height="267" width="400" /></span></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;">Druga płyta The Doors i wspaniale pożywne późną porą</span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: small;">macabeu ze starych krzewów</span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: small;"> od Clot de l'Origine</span><br />
<div>
<span style="font-family: inherit; font-size: small;"><br /></span></div>
</td></tr>
</tbody></table>
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/n7-cTuKmurQ?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></span></div>
Paweł Kolorushttp://www.blogger.com/profile/10152464153159980530noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4245812846591810130.post-32753338898512909602014-09-17T01:01:00.000+02:002014-09-17T18:15:13.339+02:00merlot-pijaństwo, cabernet-trzeźwość<div style="text-align: justify;">
Alkoholizm. Jak wiemy wyróżniamy co najmniej parę rodzajów. Ale czym on w zasadzie jest? Można powiedzieć jaki człowiek taki alkoholik. Jest forma alkoholika magicznego, ten który stwarza światy, ale i jest forma alkoholika totalnego, ten który bez alkoholu nie może niczego. Ja zawsze dostrzegałem w alkoholu formę pewnej tragiczności, że oto masywny twór boski jakim podobno jest człowiek daje siłę innym siłom, by móc jak bryła przetoczyć się przez nicość jaką jest trzeźwość, by w ten sposób stworzyć rzeczy zachwycające, a co najmniej prawdziwe. Tu przypomina mi się Hłasko, który podobno inaczej nie mógł właściwie rozpocząć dnia, ale za nim ustawia się cały szereg pięknoduchów, którzy w ten sposób uwalniali swoją wyobraźnię i moc. Tu możnaby zacytować Bukowskiego, który mawiał, że alkohol jest jak symfonia, pijesz by się wznieś, ja bym dodał upiększyć, spojrzeć w głąb siebie. Nie wiem jak inne alkohole, bo prawie ich nie używam, ale wino ma takie właściwości... Jest jeden problem... ta cienka linia, kiedy już nie wznosisz się, a osuwasz w coraz to większy niebyt. Jest wiele mitów na temat tego, jak to ten czy inny napisali powieść pod wpływem, nie tylko procentów. Być może, do niedawna to gloryfikowałem, gdyż jak już wspomniałem, upatrywałem w tym pewien rodzaj tragiczności, niemalże żywcem wzięty z greckiej tragedii. Ale nie nadaję się do tego... Owszem piję, ale nie non stop jak niektórym się wydaje, i nie w takich ilościach jak by się wydawało. Dla mnie wino przede wszystkim jest tworem iście socjologicznym, rzadko kiedy piję w samotności, a jak już to "rozmawiając" z wami na fb. Chwilami jest fajnie, ale to jak gonienie królika w ciemności, już prawie, prawie, ale znów zabrakło. Jak dotąd alkohol nie sprawiał mi problemów, raczej gęsta mgła za którą się kryje moja ambicja dosięgnięcia niebios, ale pracuje nad tym. Cholera nie wiem co chcę przez to powiedzieć... Może to, że oto nastał dzień bez żadnych intencji, łysy jak polana, gdzie tylko zdźbła trawy łagodnie falują. Piję trochę od niechcenia, jakieś <b>merlot-cabernet</b> <span style="background-color: white; font-family: Times, 'Times New Roman', serif; white-space: nowrap;"><i>élevé en fût de chêne </i></span>czyli dojrzewające w małych beczkach barrique, z <b>Langwedocji</b>. Takie se, tak od parady. Nie mam dziś ochoty, a z reguły <i style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif; white-space: nowrap;">fût de chêne</i> nie przypada mi do gustu, ale dziś nawet zwiewne i nie wiem jak lekkie mi dobrze nie zrobi. Nie wiem, gdzie jest ta granica między zwycięstwem a upadkiem twórcy, i czy to alkohol czy wypalone marzenia bardziej zabijają. Znad krawędzi trzeźwości nad delikatną przepaścią pijaństwa. Dobranoc. </div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_Fzpp5JjxixMv2kDBpBjEiKkA582iXNWjgEztaoMg075gnXHE7_ONcKQ2Xn_KkH-TM8OoWJXl6JmYL_rhAVdFjgXkU9B6HGKth-b0kZRISMpR2J7l7EHOb0Oa8GhILexbsMW7Xi32VuOD/s1600/aker+brygge.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_Fzpp5JjxixMv2kDBpBjEiKkA582iXNWjgEztaoMg075gnXHE7_ONcKQ2Xn_KkH-TM8OoWJXl6JmYL_rhAVdFjgXkU9B6HGKth-b0kZRISMpR2J7l7EHOb0Oa8GhILexbsMW7Xi32VuOD/s1600/aker+brygge.jpg" height="218" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">dzielnica Aker Brygge w Oslo, wczesna jesień 2004. zdj. własne</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/pVfhuTWJ5ew?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<br />Paweł Kolorushttp://www.blogger.com/profile/10152464153159980530noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4245812846591810130.post-52762698502477602742014-08-18T23:50:00.001+02:002014-10-04T18:08:16.137+02:00Mały Wielki Burgund <div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jest taka piwnica, jest takie miejsce w którym czuję się naprawdę blisko wina. Bo cóż innego niż cegła zatopiona w ziemi może dać schronienie pięknu jakim jest wino i obrysować go chwilą w czasie. <b>Szlachetny Gąsiorek</b>, kiedyś Francuski, to cztery osobne wnętrza w których znalazły się głównie wina z Francji, ale też kilkanaście pozycji z Niemiec. I to wina nie byle jakie, ale godnie reprezentujące styl, poziom i relację ceny do jakości.</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvQzkEKfv3_GEkfl6ruO3WusFsMII6gFgdmIPr0gYf6v_2cf7KZkeORxpyGnT4N4hsZ6WNErRBVgx0sX_p_gc_Bweu70Pw5MQS0odXGUuOvVktfvqCFwVMyUzYLuFQ77QRdKxyRzDDipoY/s1600/Szlachetny.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvQzkEKfv3_GEkfl6ruO3WusFsMII6gFgdmIPr0gYf6v_2cf7KZkeORxpyGnT4N4hsZ6WNErRBVgx0sX_p_gc_Bweu70Pw5MQS0odXGUuOvVktfvqCFwVMyUzYLuFQ77QRdKxyRzDDipoY/s1600/Szlachetny.png" height="240" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">szlachetnygasiorek.pl</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Najlepszym przykładem jest tego wino, które niedawno wypiłem, <i>Bourgogne La Chapelle Notre-Dame od Domaine Cachat-Ocquidant 2012</i>. Proste, ale rzetelne pinot noir, z pięknym nosem czerwonych owoców, z przebijającą się lekką wiśnią i pestką w ustach. Jak podaje importer wina-szlachetne, wino spędziło 6 m-cy w dębinie, co czuć, ale z właściwą dla pinota równowagą i delikatnością. Jak za 49 pln na półce, ze świecą szukać. To wino zasługuje na taką nostalgię i żywiołowość jak opowieści Jana Ptaszyna-Wróblewskiego w kultowych "3 kwadransach Jazzu" w radiowej Trójce, które teraz wybrzmiewają mi za uchem. Naprawdę dobry podstawowy burgund, jak Blue Train Johna Coltrane'a - wczesna płyta, powiedzmy takie AOC zanim dojdziemy do GRAND CRU. Warto wybrać tę butelkę, delikatnie ją schłodzić, tak 15 st. czyli tak, by poczuć lekki chłód w ręku, w momencie, kiedy weźniemy butelkę. To wino to taki przyjemny letni jazz z miotełkami na perkusji w tle, miło szepcze nam do ucha i sprawia, że wieczór upływa niepostrzeżenie, a nasze serca wypełniają się mile oderwaną od ziemi radością. Polecam, bo się kończy...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZDKixw6cco-N-rw0OSmb8kKsX6guQbMT9YFJ2Hs3sgszJOQeknimKMmja2DMhSHA9T8iJTIv8QEHrtNtPOtDwc6wZOR7eR1-1eghnvGjUHQNCwYXmp-PrzEXpXwAYB6ZKfY0S-9CP6xV8/s1600/20140815-0022.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZDKixw6cco-N-rw0OSmb8kKsX6guQbMT9YFJ2Hs3sgszJOQeknimKMmja2DMhSHA9T8iJTIv8QEHrtNtPOtDwc6wZOR7eR1-1eghnvGjUHQNCwYXmp-PrzEXpXwAYB6ZKfY0S-9CP6xV8/s1600/20140815-0022.jpeg" height="240" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">dobry burgund za 49 pln</td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<object class="BLOGGER-youtube-video" classid="clsid:D27CDB6E-AE6D-11cf-96B8-444553540000" codebase="http://download.macromedia.com/pub/shockwave/cabs/flash/swflash.cab#version=6,0,40,0" data-thumbnail-src="https://ytimg.googleusercontent.com/vi/Lr1r9_9VxQA/0.jpg" height="266" width="320"><param name="movie" value="https://youtube.googleapis.com/v/Lr1r9_9VxQA&source=uds" /><param name="bgcolor" value="#FFFFFF" /><param name="allowFullScreen" value="true" /><embed width="320" height="266" src="https://youtube.googleapis.com/v/Lr1r9_9VxQA&source=uds" type="application/x-shockwave-flash" allowfullscreen="true"></embed></object></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Paweł Kolorushttp://www.blogger.com/profile/10152464153159980530noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4245812846591810130.post-44210261885748424492014-08-03T22:56:00.000+02:002014-08-03T23:33:12.700+02:00In Vino Veritas x2 <table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlYr3YI2IFubgEPBgPhEW7QkaZ7Hy79tnDklPeiO3DmNMjaoM29qThA-2QWZoM07h8JQLEnOSn2A0Z1vfQtXV9QswmjEB20rCyScsPBF2kf4BVKdXvgHUnmUdGjA4_2xJlGoWtaNa9aMv_/s1600/20140728-0009.jpeg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlYr3YI2IFubgEPBgPhEW7QkaZ7Hy79tnDklPeiO3DmNMjaoM29qThA-2QWZoM07h8JQLEnOSn2A0Z1vfQtXV9QswmjEB20rCyScsPBF2kf4BVKdXvgHUnmUdGjA4_2xJlGoWtaNa9aMv_/s1600/20140728-0009.jpeg" height="400" width="300" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Łobzowska 26</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Pędzimy jak wariaci, w naszych żyłach płynie krew samotnych bogów. Bogów aplikacji wszystkiego we wszystkim, tymczasem Nas coraz mniej albo jesteśmy rozsiani po polach jakiś magnetycznych sfer. I jak widzę coraz częściej, i świat wina trochę czuje sympathy for the devil. Z jednej strony dobrze, niech się dzieje, z drugiej, wydaje mi się, że tracimy coś, jakąś pierwotną siłę, jaką obdarza nas "sens" w winie. Słynne "Businessmen, they drink my wine…" Dylana przestaje być metaforą, a staje się ciałem. Lecz jak wiemy nie o takie ciało idzie, i nie takie słowa, hasła i sztandary. Chcielibyśmy by wino unosiło Nas, ale my wbijamy mu zimne i nierozumne ostrze, wymierzone w Jego serce bezbarwnym algorytmem. A zegar bezboleśnie odmierza sekundę za sekundą każdą chwilę, każdy gest itd. Dlatego często przechodząc ulicą Łobzowską, zerkam kątem oka na sklep znajdujący się po lewej stronie, idąc od Rynku, i widzę napis, który widziałem wiele, wiele lat temu… Zanim jeszcze zrobiłem pierwszy łyk Sauternesa na ulicy Kanoniczej, i zacząłem szukać wina w swoim życiu. Ten napis, to boczny szyld In Vino Veritas. Czy potrzeba bardziej wymownej nazwy? </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Obecnie sklep jest prowadzony przez małżeństwo Skałków, które to skrupulatnie i konsekwentnie rozbudowuje ofertę, jest już tego tak wiele, że boję się, że niebawem nie starczy miejsca… Mamy tu mocno rozbudowaną Europę: Francja, Włochy, Hiszpania, Austria i Niemcy, ale też Gruzja, Armenia czy Chorwacja, wszystkiego po trochę. Jest i Nowy Świat, i osobna półka z Szampanami. Jest też Porto, Madeira czy Marsala bądź Malaga, naprawdę jest w czym wybierać. Ceny, wydaje mi się, że zrównoważone, znam ceny wina u producentów i importerów, i widzę zdrowy rozsądek tutaj w polityce cenowej. Zresztą po kilku rozmowach z właścicielami, czuć, że nie robią tego z potrzeb czysto biznesowych, a lubią to, co robią i starają się jak mogą, by dogodzić jak największej ilości osób chcących zanurzyć swe usta w dobrym winie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvUc4wn-74cz_-mIluhGaZWQ_Bn3XVmh6zaglptu7xBAF_Z8DSflJna-El89yBYesbqk9o-wSYbzTaZdkF_y46ae5CaqwK5xy0JaasvkSc-0psK5ePoGTdjALPGDdETytUwMsJhJ6P_avr/s1600/p5033807.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvUc4wn-74cz_-mIluhGaZWQ_Bn3XVmh6zaglptu7xBAF_Z8DSflJna-El89yBYesbqk9o-wSYbzTaZdkF_y46ae5CaqwK5xy0JaasvkSc-0psK5ePoGTdjALPGDdETytUwMsJhJ6P_avr/s1600/p5033807.jpg" height="230" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">copyright by Wino w Krakowie</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCjvN2r3MZNfCeXrEPYp3PwtLyZQ6WLx84JEEREq-Wb9nEjol6FXTNXUYZRDJDHRVKrlB9MkCIUR4w3HoNKqjtjSP88lxXr-bukspM5dcNy_nmeJv7UtTVJ_iYqvel_5bNPI3sVIOk1ezi/s1600/artaud_1.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCjvN2r3MZNfCeXrEPYp3PwtLyZQ6WLx84JEEREq-Wb9nEjol6FXTNXUYZRDJDHRVKrlB9MkCIUR4w3HoNKqjtjSP88lxXr-bukspM5dcNy_nmeJv7UtTVJ_iYqvel_5bNPI3sVIOk1ezi/s1600/artaud_1.jpg" height="320" width="208" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">ilustracje do słynnego manifestu <br />
Antonina Artauda "Teatr i jego sobowtór"</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
To, co ja cenię sobie w tym miejscu poza winem, to ciszę i skromność. Nie czuje się tu w powietrzu unoszącej dumy z powodu nie wiadomo jak dobranych win, jak to coraz częściej bywa u niektórych… Słowo selection to namiestnik babilońskiej ponurej gwiazdy, która kradnie światło innym prawdziwym kapłankom bezkresnej nicości, z której tylko miłość może uczynić miejsce do narodzin, kpiąc ze skończoności metody. Zapomnijcie o niej, tu jej nie ma. Zapomnijcie o coraz bardziej agresywnym marketingu i krzyku form, które dziś tak wielu skanduje. One przeminą, ich soki są doczesne i szybko przestaną smakować. Ci ludzie nie widzą sensu ablucji, greckiego sparagmos, kiedy to raz do roku kobiety uciekały w góry, by dokonać krwawego rytuału. Oczywiście nie chodzi o krew, i dosłowne rozumienie, ale to, że kawałek po kawałku staliśmy się zaprogramowanymi zombie. Że wydziedziczyliśmy się z tego co nam najbliższe, z przeżywania życia i śmierci, dnia i nocy, utraciliśmy treść jaką obdarzył nas mityczny chaos, i jego moc w naszych sercach. Jeśli wino może coś nam dać, to przywrócić nam lepszy kontakt między ziemią a niebem, a tego nie załatwi żadna sprzedaż czy frekwencja. Nie zapomnijmy o tym następnym razem, kiedy przeciągniemy naszą kartę przez terminal. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na Zdrowie! </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Link do strony sklepu <a href="http://vinoveritas.pl/">http://vinoveritas.pl</a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<br />Paweł Kolorushttp://www.blogger.com/profile/10152464153159980530noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4245812846591810130.post-2208214831638424872014-07-24T00:11:00.000+02:002014-07-24T00:15:15.684+02:00Diagram Szalonej Miłości<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<i>Dla Pawła Malaty i starej drużyny</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Piliśmy wszędzie, by nieść radość i pokój. Piliśmy za przyjaciół, za nas samych. Za to by być już niczyim, nie cofać się, stopić się z linią horyzontu i widzieć nowe słońce. Słońce każdej chwili, która wyciąga choćby pojedyncze serca z mroku. Szerokość i długość geograficzna były nam dobrze znane, niczym fragmenty z książek, które cytowaliśmy z pamięci. Pamiętam purpurę nad Kopcem Kościuszki, gdy dokańczaliśmy skromne, cudnie owocowe w ten czerwcowy wieczór Il Volano z Toskanii, z której buchały odcienie słodkiej pomarańczy, czyniąc tym samym niebo mitycznym darem od bogów, a wino zmiękczało nasze serca, tak, że mogliśmy poczuć się jak nowo narodzeni. Odczuwając intymność i jedność ze światem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Piliśmy w kinach, w kabinach projekcyjnych, na hałdach piasku, w trawie, nad rzeką i pod mostem, tak wypiliśmy lat temu kilka w urodziny kolegi Cheval Brun, pod kominami elektrociepłowni Łęg. Ach, jakże wtedy się czekało na ten pierwszy łyk, to zetknięcie z wargami, ten pierwszy smak, wina, które wtedy dla nas było jak lizanie zapisu jakiegoś diagramu, ileż wtedy formy nie posiadała nasza szalona miłość. By wystrzelić się, i osiągnąć pełnię, i przypadkową zbierzność zdarzeń, kiedy to smaki łączyły się z naszymi wspomnieniami i teraźniejszością, która tak czule wrzucała nas do mieszkań znajomych, miejskiej komunikacji, z której wypadaliśmy jak ognie niesione przez zwycięzców. Czuliśmy się wtedy hojnie obdarowani przez naturę i wróżbę gwiazd, nie kasowaliśmy biletów, chyba, że kogoś naprawdę natchnęło. Mieliśmy duszę Saint-Emilion w sobie, w centrum Krakowa. Wpadliśmy jeszcze do znajomego, który prowadził sklep z winem (Stary Byk Lee), by wypić z nim gewurztraminera alzackiego, kolega z rozpędu zapomniał zapłacić za ser, ale było bosko. Po drodze jeszcze grzmociliśmy z gwinta takie jedno Campo de Borja. Był koniec czerwca, a Nam chciało się żyć, nasze płuca były rozdęte od ekstazy i wchłaniania metr po metrze iście bitnikowskiej uczty życia. Pamiętam, że przechodziliśmy koło kina Kijów, kiedy kolega wyciągnął, a właściwie już ją solidnie pił, butelkę wspomnianego Campo de Borja. Nie wiem jak to się skończyło, ale wszyscy rozeszliśmy się w swoje strony... To był chyba 2008, a my odkrywaliśmy w sobie ducha Apolla i Dionizosa. Żyliśmy w innym kraju, pod innym niebem... </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Mam takich historii pod sercem jeszcze kilkadziesiąt, jak nie kilkaset, ale jeszcze nie czas, bym je sprzedał...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wasze Zdrowie!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhopdFBjSbx-nMn7yw-VPNBC70IdaTbVCLpiCCbb_WL-VRRMbS43TqAaeQu_9l9avEu25xpm_V68cnkqoW9fhbd7jVcTFqUg_NmPIcQVzoGO7pPXkWvkpIV9Uhyo2w2ZsPbztYlr1z8XvmX/s1600/butelki.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhopdFBjSbx-nMn7yw-VPNBC70IdaTbVCLpiCCbb_WL-VRRMbS43TqAaeQu_9l9avEu25xpm_V68cnkqoW9fhbd7jVcTFqUg_NmPIcQVzoGO7pPXkWvkpIV9Uhyo2w2ZsPbztYlr1z8XvmX/s1600/butelki.JPG" height="196" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Biblioteka Ciał w Przestrzeni<br />
<br />
<br /></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/NcTrx0hL1ag?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<br /></div>
Paweł Kolorushttp://www.blogger.com/profile/10152464153159980530noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4245812846591810130.post-35557046076659795722014-07-16T16:43:00.001+02:002014-07-16T18:42:17.957+02:00Nowe Pokolenie i SLUMWINE u Winowajcy<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: justify;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_b8lYaZTUDXcfgRO8IZQ_rZatMt5Kmr9ijSZ4nZITZxP3VWPUuGdW2IABB8HY2h0YpEteUuPB0qwxJuPuFLtVMt1JFhwS2BMmmw1-cUaEEV70NqycBojvXXO0ekMQNVnoeQ4OL65_ihfc/s1600/20140711-0002.jpeg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_b8lYaZTUDXcfgRO8IZQ_rZatMt5Kmr9ijSZ4nZITZxP3VWPUuGdW2IABB8HY2h0YpEteUuPB0qwxJuPuFLtVMt1JFhwS2BMmmw1-cUaEEV70NqycBojvXXO0ekMQNVnoeQ4OL65_ihfc/s1600/20140711-0002.jpeg" height="320" width="240" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Ten stół czeka na "Nową jakość" </td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
O co chodzi z tym Nowym Pokoleniem? Po pierwsze, przy winie coraz więcej siedzi młodych, tych pijących i tych sprowadzających je. Po drugie, powstało <a href="https://www.facebook.com/winowajcawinebar/timeline"><span style="color: orange;">Nowe Miejsce</span></a>, które proponuje ciekawy zestaw win, a co ważniejsze zdroworozsądkowe ceny. I po trzecie, co najistotniejsze, jest SZANSA, że Ci ludzie, nie będą dowiadywać się o winie tylko po to, by podnieść swój status społeczny, trując czasem niepomiernie o nim, jak o nauce Nowej Metody lub Trampolinie do Sublimacji swoich dotychczasowych niepowodzeń. A za to uwolnią się od nadmiernego "zdrowego rozsądku", który być może i zapewni im lepszą przyszłość, ale puści ich serca z torbami, na powierzchnię piekła w którym tak coraz lepiej się czujemy. Dlaczego tak? </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wino, jak mało który alkohol, uwzniośla, pobudza wyobraźnię i daje wolność, do tworzenia, jednoczenia się, nie chwaląc się, napisałem o tym już <a href="http://czaswina.pl/artykul/tak-to-sie-zaczelo"><span style="color: orange;">tu</span></a>... I tak to widzę. Wino jako formę ekspresji, tak jak muzyka, kino czy pisanie, bo słowo literatura brzmi zbyt drewniano. Chodzi mi o to, by pijąc wino, nie gadać w nieskończoność o podkładkach, parowaniu (łączeniu) go z potrawami, bo to z czasem stanie się samoczynnie. Kto twierdzi inaczej, niech upadnie na kolana. I dalej wymądrza się, i lansuje na niemającej brzegu, powierzchni samotnego morza dryfujących blogów, porad i innych skretyniałych mieszczańskich pociech przed nie do odwołania śmiercią. Zostawmy to starcom albo cudakom, hipsterom za grubą kasę i innym śmiertelnikom którzy nawet jej nie czują. Ja czuję, dlatego chcę w jej usta włożyć owoc prawdziwego życia, które smakuje i nie poddaje się do ostatniej kropli tchnienia, jakie można wyłonić tylko z wolnych i nieskrępowanych dusz, które umieją słuchać natury rzeczy, jądra w którym pulsuje magma poczęcia wszelkiej istoty, dającej oczyszczenie, radość i życie, ujmując to innymi prostszymi słowami. Przepraszam, odleciałem. </div>
<div style="text-align: justify;">
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEheAZyFLT-4uskeX3QhC2PKCfjBy1dzPo6ZXAh3E5gj5_T6KPTA5mN6cirynwJn8ptfh5wwllbFiTKnwV8He_dF1gHWS3GdhmYsY3IfwnQrhxS4MQ0qlUzeVnLWiypuhB4r5-x2asvw0xVU/s1600/beacuse+the+wine.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEheAZyFLT-4uskeX3QhC2PKCfjBy1dzPo6ZXAh3E5gj5_T6KPTA5mN6cirynwJn8ptfh5wwllbFiTKnwV8He_dF1gHWS3GdhmYsY3IfwnQrhxS4MQ0qlUzeVnLWiypuhB4r5-x2asvw0xVU/s1600/beacuse+the+wine.jpg" height="320" width="211" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Because the wine...<br />
rys.: internet</td></tr>
</tbody></table>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ale nie chodzi o to byśmy zakładali cokolwiek, a bawili się winem, jak koncertem, seansem czy slumpoetry. SLUMWINE, to by było coś! Sam jeszcze nie wiem, co chcę przez to powiedzieć... Ale mam nadzieję, że wino jest tym cudownym darem. Fajnie, gdyby wino jednoczyło "młodych i naiwnych" którzy nie chcą tylko "urządzić się", ale chcą też poczuć, i mają ku temu "jaja". Gdyby oprócz wina pojawiła się poezja, muzyka, bunt, czary, i co tam jeszcze jest w stanie poruszyć Wasz i mój głód. Nie chodzi o jakąś rewoltę czy naplucie na stół. Nie, to już było, zostało kupione i sprzedane. Chodzi o to, by po cichu nadać winu inne znaczenie. Uwolnić je od sommelierów i biznesmenów, niech oni robią swoje, a Ci którzy chcą, niech się przyłączą. Mam 31 lat, i nie wierzę w takie biało-czarne cuda, ale gorący środek, hehe. To nie ma być ołtarz. Chcę tylko rzucić co nieco inne światło na wino. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Reszta w najbliższy <a href="https://www.facebook.com/events/668767573211900/"><span style="color: orange;">piątek</span></a> u Winowajcy (Szpitalna 5 - wejście w sieni). </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<br />
<br />
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/Zp0dGWblqps?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Paweł Kolorushttp://www.blogger.com/profile/10152464153159980530noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4245812846591810130.post-2025424599760961932014-07-13T04:15:00.000+02:002014-07-13T04:24:24.042+02:00Namiętność<div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Dziewczynie z tramwaju nr 4</i></div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
Taka historia, wsiadam do tramwaju... Nie mam biletu, bo automat na przystanku nie przyjmuje banknotów, a karty nie chciał przyjąć. Nie mam czasu, by iść rozmienić, zaraz podjeżdża mój tramwaj, poza tym w torbie jest schłodzone wino. Jestem w tym tramwaju, 3. wagon, co przystanek obserwuję, bo doskonale wiem skąd nadciągnie zagrożenie... Doświadczenie w tej dziedzinie mam jak mało kto, prawie jak demiurg. Ok, spokojnie, przystanek po przystaneczku kontroluję sytuację. Aż tu nagle wsiada dziewczyna z mojej opowieści, rozmawia przez telefon, jednocześnie siada. Więc i ja po chwili zrywam się, by usiąść obok niej. Jednocześnie muskam wzrokiem wsiadających. Widzę, wsiada dwóch, jeden z plecakiem, drugi z małą przewieszoną torebką. Myślę, wysiadaj. Ale nie, dziewczyna. Dodatkowo jeden zupełnie mechanicznie kasuje bilet, inaczej niż pasażerowie, nie wiem na czym to polega, ale widocznie natura rzeczy pomyślała to tak już sprytnie, że nasz sposób działania, jeśli urzędowy, zawodowy czy jak, by to naiwny człek nazwał, dla choćby odrobinę wysubtelnionych zjadaczy chleba, odrazu daje swe znaki, i wysyła sygnał, to nie było ludzkie, codzienne, namacalne. Waham się. Ale zostaję. Niech będzie, może się mylę, może stanie się Cud nad Wisłą, i moje doświadczenie okaże się przerostem formy nad treścią. Automatycznie przypisuję sobie 50% szans. Ryzykuję i myślę o dziewczynie, pojadę dopóki nie wysiądzie, a przynajmniej póki ja nie będę musiał. Nie potrafię inaczej. Wiem, 250 zł mandatu, ale cóż to znaczy wobec uczuć wyższych, nagłego wydostania się z martwej i szarej przestrzeni "wsiądź", "wysiądź". Chyba istnieją na tym świecie jakieś czary, jakieś szczere obietnice, płynące z nagiego, niczym nie skażonego pragnienia, które choćby na chwilę wypuszcza nas z objęć pisanej nam śmiertelności. To się nazywa, dla tych którzy by zapomnieli, <i>namiętność</i>. </div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
I co, rozlega się legendarne i donośne "Kontrola biletów", stare jak Arka Noego, jak taki jeden, który ponoć trącił laską i woda pociekła. Jednak ten nudny okrzyk ludowy surowo i bezbarwnie okrąża cały wagon, w tym i moje uszy. Wpadłem, a raczej włożyłem głowę w paszczę lwa. </div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiedziałem, że jesteście kontrolerami. Odpowiadam, gdy podchodzi jeden do mnie</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
Nawet nie muszę już mówić, że nie mam biletu, bo przecież bilet uprawnia do milczenia, kultury gestu. Pokaż-Schowaj. </div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
- Jest dowód. Pyta mnie (to coś)</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie. Oznajmiam</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
- W takim razie najbliższa pętla, Bronowice Małe. Słyszę</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
Przeciągam się chwilę i wyciągam, bo wiem, że dziewczyna już przepadła, chyba, że funduje sobie wycieczkę do Bronowic... </div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
Dowód jest przepustką, by wysiąść na przystanku wedle życzeń</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie dowiecie się do końca swoich dni, dlaczego mimo to iż wiedziałem, że jesteście kontrolerami nie wysiadłem. Dodaję</div>
</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: justify;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSCZMGdgnhfm0-4E5_hfmYL_WHk-ZyBdd8WZB7DVJQE5DdrSjuaOLGWWHah8GitCioYswQEliUJa0-Qnrcw9WAlrWRdR5HgaTfFSNkISRFNn6OqjZhHi8mX2HvOYiqnV3tF1Km2MeR3dNb/s1600/za+nami%C4%99tno%C5%9B%C4%87.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSCZMGdgnhfm0-4E5_hfmYL_WHk-ZyBdd8WZB7DVJQE5DdrSjuaOLGWWHah8GitCioYswQEliUJa0-Qnrcw9WAlrWRdR5HgaTfFSNkISRFNn6OqjZhHi8mX2HvOYiqnV3tF1Km2MeR3dNb/s1600/za+nami%C4%99tno%C5%9B%C4%87.jpg" height="124" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Za namiętność</i></td></tr>
</tbody></table>
<div>
<div style="text-align: justify;">
Jednak ich, zdaje się nie wiele to obchodzi. Ale myślę, dobra, powiem im, może to docenią, może czasy nie są aż tak złe. Sprzedam im moją opowieść. Więc, mówię... </div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiecie dlaczego nie wysiadłem? Bo chciałem poznać dziewczynę, która siedziała za mną. </div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
Wiedziałem, że ryzkuję. Ale oni niewzruszeni, pytają, czy się uczę, a ja im odpowiadam, że jestem starym koniem, i mam 31 lat. Dwóch młodszych, dobrych parę lat ode mnie, luźno i młodzieżowo ubranych. Ze stoickim spokojem wypisują "Wezwanie do zapłaty". Mówię, że kiedyś może to i były stare ćwoki, ale można było z nimi się dogadać (po ludzku). Nie myślę tu o łapówkach, po prostu rozumieli takie sytuacje, takich ludzi, doceniali szczerość. Ale pod warunkiem, że zrobiło się to z polotem i pełnym przekonaniem. Tych "nowych", jakich nazywają "przykładnymi pracownikami", nie obchodziła ta historia. Świat już dziś nie posiada <i>namiętności</i>, liczy się "rozkaz". Nawet powiedziałem, że się sprzedali, że bitnicy już dziś nic nie znaczą. Na co oni odparli, że mają rodziny i to jest ich praca. Mam w dupie to 250 zł. Tu chodzi oto, że dziś ludzi już mało co wzrusza. Zakładają, że wszyscy kłamią, i jedyne co pozostaje to surowe i beznamiętne prawo. Potem można wżerać i pić co popadnie... </div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
Ja wypiłem młode, świeże z dużym popisem jasnych owoców, przelotne i wpasowujące się w wieczór Paredaux blanc 2013 z Langwedocji, połączenie rolle (vermentino) i terreta, bardzo fajne. Do wina wraz ze znajomą posłuchaliśmy przedwczoraj zmarłego Charliego Hadena... </div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj6DGT1KvbA141dBY4EioOIZisMlwNBuuUd0SDkmT94kfc57DmZC8Uld7_M2S-M9XfNe5o4JV2bdnEJvHKNOeqEbrgolLZz-DrXsHpl2AC6oK1Wn4j3TsnMDNQXFN4VG9Lv6U5pOiirJNmm/s1600/20140712-0018.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj6DGT1KvbA141dBY4EioOIZisMlwNBuuUd0SDkmT94kfc57DmZC8Uld7_M2S-M9XfNe5o4JV2bdnEJvHKNOeqEbrgolLZz-DrXsHpl2AC6oK1Wn4j3TsnMDNQXFN4VG9Lv6U5pOiirJNmm/s1600/20140712-0018.jpeg" height="320" width="240" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Charlie Haden (1937-2014)</td></tr>
</tbody></table>
<div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
Paweł Kolorushttp://www.blogger.com/profile/10152464153159980530noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4245812846591810130.post-1106642233854899852014-07-11T02:42:00.000+02:002014-07-11T02:57:40.139+02:00Rosé poza prawem (Fritz's 2013)<div style="text-align: justify;">
Te niewyprane twarze śmierci, które oferują Ci chwile szczęścia. Te puste ulice połyskujące beznamiętnym kształtem światła rzucanego przez latarnie jak starożytne bóstwo w które musisz wierzyć zanim na dobre oszalejesz lub staniesz się zwykłym pensjonariuszem czekającym w kolejce na swój kupon, by wspiąć się o szczebel wyżej. By móc później bezkarnie, z czystym sumieniem upić się i zataczać środkiem ulicy, plotąc dawno wytarte opowieści niczyim bogom, chwały i śmierci. Ilekroć przechodzę przez to miasto, widzę ten środek, to znieczulenie, tę wyprzedaż "Baw się, a będziesz wieczny".</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1GWVmYK6sQHKJFQMnxswSifKNLZ3aPhHJ7SCGK-hJ_Lqv_fSnvA9PM4bUkuaECtikXeXrMWAOcvLrH3rHXAbJbxuV0tVyfQHYw2qZBTuaUkFSloNDN3zUqEsgdAJj6anGkKLBMjh0Obif/s1600/20140515-0007.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1GWVmYK6sQHKJFQMnxswSifKNLZ3aPhHJ7SCGK-hJ_Lqv_fSnvA9PM4bUkuaECtikXeXrMWAOcvLrH3rHXAbJbxuV0tVyfQHYw2qZBTuaUkFSloNDN3zUqEsgdAJj6anGkKLBMjh0Obif/s1600/20140515-0007.jpeg" height="320" width="240" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Degustacja w winnicy - maj 2014 ok. 8:00 - 9:00</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ja dziś nie chciałem być wieczny a zupełnie doczesny, wręcz pierwotny, i chyliłem czoło przed każdą gwiazdą która szeptała mi na ucho, że mogę zapomnieć o jakiejkolwiek łasce, że mogę żyć tylko własnym snem lub bezpowrotnie umrzeć. W ten sposób chciałem zmierzyć się z ciemną gwiazdą narodzin i na zawsze zatopić kontynent swego serca, by móc odnaleźć dziewiczą wyspę swego pragnienia. Skąd bierze się niezmierzona siła uczucia i rozpaczliwa chęć wzniesienia się ponad prawdę i fałsz, by stać się jednolitym pierwiastkiem jakiejś pramocy która bezwiednie pcha nas ku przepaści lub jedności. Jedności która by łączyła tańczące światło na wodzie w letni wieczór z rozpalonym sercem i rozproszonym umysłem od wielości. Która tak delikatnie niesie nas ku przypływom i odpływom, rodząc w nas jakieś poczucie sensu. Tak jak istnieje wyraźna granica między bielą a czernią, słodyczą a gorzkością. Mierząc sie z miłością i nienawiścią, jak dziecięcą zabawą z ogniem, próbując na chybił trafił oddzielić formę od esencji. Gdy tu nagle podjeżdża wóz policyjny, i oczywiście pada pytanie, co mam w kieliszku? Na co ja odpowiadam, że nie wiem. Nie podoba się. Zostaję wraz z kolegą poproszony o dowód osobisty. Uniesiony w duchu dodaję, że mam gdzieś brak cywilizacji w tym kraju i jego pogardy dla prawdziwej kultury, i że wyznaję ducha Dionizosa i Apolla. Na co Panowie wyraźnie się oburzają. Wiedziałem. Pomyślałem. Zawsze tak jest, brak szacunku dla klasyki, dla serdecznych źródeł, które mogłyby nas jeszcze jakoś wskrzesić. Panowie straszą, że mogą mnie zabrać, bo wyglądam na "wstawionego", "pod wpływem". Przepraszam, czego? Myślę sobie... Więc okej, także myślę, powiem Wam pod wpływem czego jestem. Dobrze, dobrze, a więc w kieliszku jest świeże rose 2013 Fritz's od Gunderlocha, wymienianego w wielu książkach... trata ta ta, mieszanka pinot noir*... improwizuję, bo nie pamiętam jaki tam skład dokładnie jest...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dobrze, Panowie, skończy się na pouczeniu, nie rzucają Panowie butelkami, są Panowie spokojni, Prawo jest Prawem... I takie inne pitupitu, jak wiemy... Odjechali, nie kazali wylać, nie dali mandatu. Ok. Kolega uradowany, bo już Go nie stać na takie przyjemności. A ja? A ja nie, bo nie powiedziałem Panom na służbie, jaka fermentacja była, jakie krzewy, kąt nachylenia itd. itd. Nie mówiąc o tym, że wino było pięknie przełamane kremowością, w swej typowo dla rose lekkiej i przyjemnej owocowości. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
*w rzeczywistości wino jest mieszanką pinot meunier i portugiesera </div>
Paweł Kolorushttp://www.blogger.com/profile/10152464153159980530noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4245812846591810130.post-43583095416588745072014-07-07T17:20:00.000+02:002014-07-07T17:39:31.889+02:00Przystanek Prosecco (spotkanie z Maurizio Favrel z winnicy Malibran)<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrlUp3fUSqwyriMA9P8VqnNtqYTVRnIXKFgzI-uK3JR1zF7-7nGT0G8n2T69cZQdagcR513fazI3HVEYUgwid8UUUm2ge1dVBmxsnSeZS4gIMP39m1uR4eb6In19tshhBFHKKc4GG97Tiw/s1600/20140619-0002.jpeg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: justify;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrlUp3fUSqwyriMA9P8VqnNtqYTVRnIXKFgzI-uK3JR1zF7-7nGT0G8n2T69cZQdagcR513fazI3HVEYUgwid8UUUm2ge1dVBmxsnSeZS4gIMP39m1uR4eb6In19tshhBFHKKc4GG97Tiw/s1600/20140619-0002.jpeg" height="320" width="240" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Niedzielne wnętrze tramwaju nr 14</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Dobre prosecco jest jak pusty tramwaj w letnie popołudnie. Po prostu odpręża i nie pozwala myśleć o niczym, co by nas obciążało. Tak właśnie zawsze sobie je wyobrażam. I tak właśnie będę tu pisał, prosto spod strzechy, spod serca wrażeń, i rozweselającej nawet najbardziej ponure dni przyjemności.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na pierwszy ogień poszło już coś, co znam odkąd tylko zagościło na półce czyli kochana, spieniona niczym fale wzburzonego morza <b>Sottoriva</b>. Świeżość, treść, podnoszące na duchu lekko zmęczonego bytem człowieka. Znam, lubię i szanuję. Piłem w różnych okolicznościach... Z kobietą i bez. Jeśli ktoś nie boi się odrobiny wytrawności, więcej niż w przeciętnym brucie, to wino jest wymarzonym ukojeniem zgrzanych gorącym latem umysłów. Moja klasyka.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghwti7lBF9RmPRgZi8QimWTzmuUFskaR_Y8UCIWUA_guSonqvKGxsBo8-MEqGlxYH5KbfChJlS3Rcr172tkc1oZHGYiYFdl-FJUnCW0g1E94HbCBlWLhmkkEWMwBQNYPgJlw2YytyyO_uk/s1600/20140625-0007.jpeg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: justify;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghwti7lBF9RmPRgZi8QimWTzmuUFskaR_Y8UCIWUA_guSonqvKGxsBo8-MEqGlxYH5KbfChJlS3Rcr172tkc1oZHGYiYFdl-FJUnCW0g1E94HbCBlWLhmkkEWMwBQNYPgJlw2YytyyO_uk/s1600/20140625-0007.jpeg" height="240" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">od lewej: Gorio, Sottoriva, Ponte Ros, <br />
Sottoriva bez siarczynów i 5 Grammi</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Numero due to wersja bez siarczynów, i co więcej wino tylko z jednego rocznika <b>Sottoriva Col Fondo Senza Solfiti Aggiunti 2012. </b>Bardziej<b> </b>aromatyczne, wyższa kwasowość z nutą niedojrzałego jabłka, bardziej pobudzające od poprzedniczki, bardziej do amu-amu. Wolę jednak klasykę, z siarczynami. Ale wino ciekawe i warte porównania. Jak kto woli. Ja pozostaję przy mojej małej, dla mnie ma tyle siarczynów i reszty ile trzeba. A anorektyczne wina bez, olewam, kobieta musi mieć kształty. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCmdDWh8J0TUWoUZgnzEpFHOfwWR4ue1zi8XdNyDPHaTiOt2VX0SoUnZPXQBaFzG9wMCXDU1w-kSTDnDahzb5wK4S7nyUeUb1nh77xDuWwbVoB_jfcp7iyZ8KN3LhB9qwFIuRfFfRD_DnF/s1600/20140625-0020.jpeg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: justify;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCmdDWh8J0TUWoUZgnzEpFHOfwWR4ue1zi8XdNyDPHaTiOt2VX0SoUnZPXQBaFzG9wMCXDU1w-kSTDnDahzb5wK4S7nyUeUb1nh77xDuWwbVoB_jfcp7iyZ8KN3LhB9qwFIuRfFfRD_DnF/s1600/20140625-0020.jpeg" height="320" width="240" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Prosecco i zadowolona kobieta</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Potem przeszliśmy w odcienie bardziej dla Narodu, wina z cukrem resztkowym, co przy bąbelkach z mojego doświadczenia zawsze lepiej czuć niż bez. <b>Ponte Ros</b> jak ponętne, tak mi się skojarzyło, i takie nieco było, delikatny nos, ale usta pełne a i wypełniające, a i nawet ludziom nie obytym by się całkiem podobało, parafrazując Świetlickiego, z miłą końcówką słodko-owocową. Bam!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Następna zabawka to ładnie przylegające <b>Prosecco 5 Grammi Brut 2012</b>, o zrównoważonych ustach, które da się podsumować w żołnierskich słowach: uczciwe a przy tym ujmujące wino. Nie pamiętam co tam dokładnie czułem, ale ze wszystkich wyróżniało się spokojem i umiarem w duchu i ciele. Eleganckie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYAXf18wQWugd7Wk1hUI6Of98daSWUCxAK3sIE_zXy6Yskrmu_ZZD1NX519n-OSeRol594F2CrbskiVm7rxiaVWdVp57F64g-WuDUyyv541XpAHKlVFUBT6_2b7wVS4PnkOS7eaeG0u0hG/s1600/freestyle+white.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYAXf18wQWugd7Wk1hUI6Of98daSWUCxAK3sIE_zXy6Yskrmu_ZZD1NX519n-OSeRol594F2CrbskiVm7rxiaVWdVp57F64g-WuDUyyv541XpAHKlVFUBT6_2b7wVS4PnkOS7eaeG0u0hG/s1600/freestyle+white.jpg" height="320" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Ekspresja Ruio (fot.: internet) </td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Po nim przeskok w inną bajkę, <b>Ruio Extra-dry </b>to wciągający, aromatyczny, ponętny (również) nos<b>-</b>ek, jak w butach typu<b> </b>Reebok Freestyle. I bardzo podobne usta, z charakterystyczną nutą Tussipectu, pamiętacie? Taki syrop na kaszel, czyli mieszanka owoców pokroju brzoskwini, ananasa z migdałowym wcięciem. Miałem ochotę na dokładkę, jak dziecko na kolonii, co rzuca się na dodatkową porcję i krzyczy głośno "Ja"!</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
I wreszcie już klasyka sprzedaży<b> Gorio</b>, wino które ma rzeszę odbiorców, sam byłem świadkiem sprzedaży tego wina "na kartony". Ze swym pełnym i ekspresyjnym temperamentem w ustach ,podkreślonym wesołym owocem i przyjemną słodyczą na końcówce, jest jednym z lepszych extra dry jakie miałem okazje pić. Wino bardzo medialne i towarzyskie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/12J1PnERUIE?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLEuiC1yMNULXnPriA-mOlXab9XtRMGa1_jpnptefwkcmoDLzDEmGjpSKqEtybybAns7dwl5kxEYj3n1w-J4Yqy8Df8LZJF_oEFk0fKln3zrRMfSJBwMN6avlz2w21UlZGfZuz96AMR8va/s1600/20140625-0011.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLEuiC1yMNULXnPriA-mOlXab9XtRMGa1_jpnptefwkcmoDLzDEmGjpSKqEtybybAns7dwl5kxEYj3n1w-J4Yqy8Df8LZJF_oEFk0fKln3zrRMfSJBwMN6avlz2w21UlZGfZuz96AMR8va/s1600/20140625-0011.jpeg" height="240" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Maurizio Favrel z Malibran (na wprost)</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Wszystkie wina w Krakowie są dostępne w sklepie La Wina przy ul. Asnyka 7</div>
<div style="text-align: center;">
W degustacji uczestniczyłem na zaproszenie importera Vini e Affini</div>
<div style="text-align: center;">
Spotkanie odbyło się w coraz to bardziej popularnym miejscu: Lipowa 6F </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfj0Pdcoi6W1ftEp-UdesS2QnO3CEMzWxqBRFh5MO3U8ONHWXD9Mto0KD8lWLZu36ujyzzln3OmN8Elhz7VNtviVi2uBASeOeucOVO_lcdsFItaZHk0yxC73vZZsNtcTokJmwVfglufH2A/s1600/20140625-0002.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfj0Pdcoi6W1ftEp-UdesS2QnO3CEMzWxqBRFh5MO3U8ONHWXD9Mto0KD8lWLZu36ujyzzln3OmN8Elhz7VNtviVi2uBASeOeucOVO_lcdsFItaZHk0yxC73vZZsNtcTokJmwVfglufH2A/s1600/20140625-0002.jpeg" height="240" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Paweł Kolorushttp://www.blogger.com/profile/10152464153159980530noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4245812846591810130.post-9276142046271965462014-04-08T14:03:00.000+02:002014-04-08T14:07:39.146+02:00Zielona kreseczka czyli inauguracja Naturalistów<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqOi_qatlyDt3j3P0v8E06REVCD9ZtGFOSVflyug3kpGzX9OkJfIEM_pUcQt0QCUYJXGlDkRtVcWvHlA_Tx0gGEWTvlriplIKBiJiPfnr4qtIpl_UrAExpbC65Ex88Tf1U3lxBcnPE-LED/s1600/malvasia+donati.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqOi_qatlyDt3j3P0v8E06REVCD9ZtGFOSVflyug3kpGzX9OkJfIEM_pUcQt0QCUYJXGlDkRtVcWvHlA_Tx0gGEWTvlriplIKBiJiPfnr4qtIpl_UrAExpbC65Ex88Tf1U3lxBcnPE-LED/s1600/malvasia+donati.jpeg" height="320" width="240" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Malvasia po dłuższej maceracji (wino pomarańczowe)<br />
Donati - wino po respiracji.</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Poszedłem tam (Winosfera, <span style="background-color: white;">Plac Szczepański 8</span>*),
bo myślałem, że wybiera się cała branża miejscowych. A tu przychodzę parę
minut po umówionym zegarze, i pusto… Janicki układa jeszcze ostatnie kanapki o
których tak hipstersko napisał w menu. Ale dobra, schodzą się… Uff. Nie
będzie mi głupio, bo jak już niektórzy
zdążyli zauważyć nie jestem wielkim zwolennikiem działań Kuby Janickiego. Nie
głupi chłop, znam go już dobrych parę lat, można się z nim napić, chociaż coraz
trudniej podzielać mi jego miłość do „naturalnych”. I tu okręt tonie, owszem
zdarzają się tu rzeczy nad wyraz ciekawe, ale niestety spora część tych „arcydzieł”
w dalszym ciągu dla mnie to wersja „luksusowego bobo-frutu” czy soku
wytrawnego. Nie jest to tylko moja opinia, biesiadując z jednymi z moich
ulubionych współtowarzyszy „dobrego kieliszka” Ewą O. & Grześkiem O.
wspólnie doszliśmy do wniosku, że takie wina to po prostu pomyłka. Przerzuciliśmy
się szybko na Barberę d’Asti, tej promowanej przez Naturalistów, z osiołkiem na
etykiecie z różą, makiem czy innym czerwonym kwiatuszkiem w paszczy. Dobre
wino, aczkolwiek bardzo delikatne względem standardowej funkcji barbery, mniej
tanin, wyższa kwasowość i wyraźny owoc, to o co chodzi Naturalistom. I tu ok.,
pytanie jeszcze tylko o cenę, bo wczoraj (6.04. tj. niedziela) były one jednolite, dla każdej butelki
45 pln, i 8 pln za kieliszek. Innym, już
winem, było soczyste i z pazurkiem Chianti
Sensi, jeżeli cena oscyluje w granicach 50 pln, to mogę się zgodzić, chociaż
wolałbym spróbować jeszcze raz ;) Tyle wina.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDH6RUOjC4bP_2xmiWbTUDskhf4LJX26jvHX7xFiOAP6E-NHJKrdSmwgaYJ1Dy_6GuRLXH6UE1FKz8R6uyYKR6MKmuv8IIO6V0lMzxigXujegioYwFKkb-PlP3QY4s6vBIolR43EWcwxn8/s1600/20140406-0013.jpeg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDH6RUOjC4bP_2xmiWbTUDskhf4LJX26jvHX7xFiOAP6E-NHJKrdSmwgaYJ1Dy_6GuRLXH6UE1FKz8R6uyYKR6MKmuv8IIO6V0lMzxigXujegioYwFKkb-PlP3QY4s6vBIolR43EWcwxn8/s1600/20140406-0013.jpeg" height="240" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Przysłuchujemy się chórowi</td></tr>
</tbody></table>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Teraz oprawa i atmosfera.
Ludzie dopisali, Janicki się sprawdził, jak chce to potrafi. W końcu obserwuje
trendy i choreografię w Polsce jak mało kto <span style="font-family: Wingdings; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-char-type: symbol; mso-hansi-font-family: Calibri; mso-hansi-theme-font: minor-latin; mso-symbol-font-family: Wingdings;">J</span>
Taki ma fach, „musi” być na bieżąco, nie to co ja, <i>pielgrzym bez dna</i> ;) Po jakiejś dłuższej chwili kobieta zza baru
krzyczy: Wszyscy na Plac, zaraz odbędzie się koncert autentycznego chóru!!!
Rzeczywiście był chór i zaśpiewał. Trochę jak w kościele, ale dla kontrastu,
czemuż by nie, parafrazując tekst Świetlickiego, Jego jak znów oczywiście nie
było. Wybaczam mu kolejny raz, z miłości
do Jego nieobecności ;) Nie było Świetlickiego, ale gdy zostałem sam pośród
tych „wampirów”, bo to nie moja paka, aczkolwiek paru bym przytulił, bo miłość
jest wszędzie. Poczułem się nieco jak w scenie z filmu The Doors, w klubie
Ondine w Nowym Jorku, gdy Morrison vel. Kilmer mówi: zostańmy tu, dziś może
zdarzyć się wszystko, nawet może śmierć. A Ray vel. MaClachlan odpowiada mu:
spadamy stary, to wampiry. Jim został, a jakiś karzeł z białymi włosami
zaprowadził go do Warhola, który wręczył mu telefon, by porozmawiał z Bogiem.
Strange Days. I tak końcówka wieczoru dla mnie wyglądała, nie kumałem klimatu,
czułem się nie w tej bajce… Klub Ondine ’67. A kiedyś myślałem, że to takie
maczanie palców w magicznej wielokulturowości, gdzie świat realny przeciera się
ze światem wizji i kreacji. Wolę na łąkę. Życzę Naturalistom Powodzenia, pocztówki
z sesją zdjęciową trochę infantylne, i nie kojarzące się z winem, mi się to
podoba, bo jak mawia mój stary znajomy; dosłowność zabija. Zielona kreseczka
jest szczytem finezji ;) Jestem ciekaw. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoListParagraph" style="text-align: left; text-indent: -18pt;">
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: Symbol; mso-bidi-font-family: Symbol; mso-fareast-font-family: Symbol;"><span style="font-family: 'Times New Roman'; font-size: 7pt;"> *</span></span><span style="text-indent: -18pt;">Sam lokal ma być otwarty, z tego, co wiem, na
Kazimierzu, ale najlepiej śledzić samych Naturalistów <a href="http://naturalisci.pl/">http://naturalisci.pl/</a> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/Q5W4DwDQQpo?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
Paweł Kolorushttp://www.blogger.com/profile/10152464153159980530noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4245812846591810130.post-1871619239801841942014-04-05T22:06:00.000+02:002014-04-05T22:06:17.531+02:00Aniołom i pustce (wiecznej egzystencji) <i>Jednemu z najpiękniejszych obrazów świata, Niebu nad Berlinem</i><br />
<br />
<br />
Chce mi się płakać, na chwilę stałem się dzieckiem kosmosu, wtedy, kiedy wszystko było uprzywilejowane. Gdy młodość wydawała się nieskończonym snem, a każdy ruch świętym ogniwem. Każdy dzień wydawał się obietnicą czegoś wielkiego, nieprzeciętnego, naznaczonego mianem nieśmiertelnego pragnienia wyzwolenia się (chyba) od siebie samego. Dziś, choć coraz trudniej stać się bohaterem we własnych oczach, wino podtrzymuje na duchu, personalizuje ból, pustkę i żal do siebie samego. Że nie było się bandytą dobrej nadziei, ścigającym się z całym światem, chwytającym wszystko za gardło, wiernym i szczerym tylko wobec siebie. Nie pozwalającym sobie wmówić na siłę zrodzonego sensu życia. Gdy przychodzą obojętne fale zimnej rzeczywistości niczym naturalna konsekwencja, jak każdej zresztą egzystencji. Że świat tak naprawdę nie ma dotyku, że jest fantomem, iloczynem sztuczek, kombinacją czasu, który chytrze wdziera się w nasze głowy, czyniąc nas mądrzejszymi? Nie wiem, jeszcze nie czas. Teraz boli, nie powiem co, bo to moja słodka tajemnica, być może zasnę z nią, zamykając się w którąś z gwiazd, i będę milczał... Na zawsze Forever Young.<br />
<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1-RFC4gDySX3jU0gfgnenpVGqwpD5YUdos37tJo3kKIhQOsPLRYH398FQTyEWZAfxonm0yIvrLqc9SB0epXAizaTm355mBC6EzEBhte80Vhd8DtuJLORPwNfvgHu_vWSuvnXwycSvFRzg/s1600/vlcsnap-2014-02-02-13h28m04s93.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1-RFC4gDySX3jU0gfgnenpVGqwpD5YUdos37tJo3kKIhQOsPLRYH398FQTyEWZAfxonm0yIvrLqc9SB0epXAizaTm355mBC6EzEBhte80Vhd8DtuJLORPwNfvgHu_vWSuvnXwycSvFRzg/s1600/vlcsnap-2014-02-02-13h28m04s93.png" height="192" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<br />Paweł Kolorushttp://www.blogger.com/profile/10152464153159980530noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4245812846591810130.post-37561814776222534682014-04-05T01:08:00.001+02:002014-04-05T01:08:57.574+02:00Zwierzenie po kieliszku (umierające frizzante pod osłoną nocy)<i>Dla G. </i><br />
<i>(i Kurta Cobaina)</i><br />
<br />
Są wina które złamały mi serce, jedno z takich właśnie popijam teraz. Piłem je ostatni raz ostatniej nocy 2013. Noc która zmieniła moje życie. Nowy Rok stał się okrutnym Nights in White Satin. Miłość nie posiada barwy, ale ma nieskończoną ilość odcieni, które potrafią wypełniać sny i zmieniać dotychczasową rzeczywistość w jeden z nich, w którym trudno połapać się gdzie jest początek, a gdzie koniec. Przyzwyczajamy się, przyłączamy jak podczas wiecu, do jakiejś idei, idei dwojga ludzi. Lecz na nic one i myśli, kiedy słów brak na to, co głęboko pod skórą, co jak przypływ wraca, i czyni z serca bezludną wyspę. Czasem nie wiemy, co tak naprawdę czyni nas tym kim jesteśmy. Od 2014 stałem się duchem, połykam powietrze i piję z całym światem, lecz ten świat milczy, jest wytworem tylko moich ambicji, oczekiwań...<br />
<br />
Bez miłości jesteśmy jak pokruszona stal<br />
jak czarno-biały ekran bez jednego widza<br />
nieskończona ilość porównań<br />
pozbawiona sensu<br />
zmyślona wersja nas samych<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiW_t8sSDc8MS0HKVDlPy3-pejmf2t-v89WhAa2tpnrEjxLairCzDBomp6aQ1PB5cncxWoBtzMzh4A6If3ooauIw0iMgDroQfvxag4EHkk7JlpHWbg3x0riBmhJPWKmL6TfX5gXBIVRk46_/s1600/gw140.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiW_t8sSDc8MS0HKVDlPy3-pejmf2t-v89WhAa2tpnrEjxLairCzDBomp6aQ1PB5cncxWoBtzMzh4A6If3ooauIw0iMgDroQfvxag4EHkk7JlpHWbg3x0riBmhJPWKmL6TfX5gXBIVRk46_/s1600/gw140.jpg" height="320" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/9muzyOd4Lh8?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />Paweł Kolorushttp://www.blogger.com/profile/10152464153159980530noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4245812846591810130.post-60713853315119878092014-04-02T22:43:00.000+02:002014-04-02T22:43:29.581+02:00Lekkość wypitego wina w terenie (Wspomnienie lata 2013) czyli Pragnienie Przyjemności <div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Pora co prawda nie ta, ale mniej więcej rok temu wypiłem ostatnią butelkę na łonie natury dla 2012. W tym już chyba się nie uda, chociaż kto wie. Ale chcę napisać o tym co udało mi się wypić w tym roku, ile butelek "pękło" pod chmurką. Dla mnie to jedna z najpiękniejszych rzeczy w życiu. Móc usiąść na polanie czy nad brzegiem rzeki i napić się dobrego wina, przegryzając go kawałkiem bagietki, chleba, sera, czy czymkolwiek, co by do niego pasowało. Są wina terenowe i mniej terenowe, bez wątpienia lepiej się sprawdzają wina bardziej owocowe, świeże lub te o głębszej strukturze, ale nie przesadzonej formie. Wina proste, ale ciekawe, z wyższą kwasowością... Powiem, że trzeba mieć nosa do takiej kombinacji. Znam takiego człowieka, to Kamil Grygoyć, mały, a wielki, zajmujący się sprowadzaniem wina do Polski od kilku dobrych lat. Dlaczego mały, a dlaczego wielki? Bo nie słychać wiele o nim, a zawsze sporo dzieje się wokół jego win. Specyficzna osobowość, trochę narwana, trochę nerwowa, ale nosa ma. Wina sprowadzane przez niego to wina, a nie podgrzewane dżemy dla otyłych w swych smakach beczkowców. Te wina się pije i trawi z lekkością bytu. Zrobię łyka... Ok, jestem. Gdybym miał wybrać wino w kategorii "Najlepsze wino do wypicia w terenie", na pewno któreś dostałoby medal. Pierwszym najlepszym tego przykładem jest zresztą ubiegłoroczny medalista "Soif de Plaisir" (Grand Prix Magazynu Wino), co znaczy <i>Pragnienie Przyjemności. </i>Wino o pięknej strukturze, z nieprzesadzonym, a wyewoluowanym owocem, dużo leśnych czerwonych, dużo soczystości i elegancji w kwasowości i ogóle. Pije się, delikatnieje i dojrzewa z każdym łykiem, a podane lekko schłodzone (ok.16 st.) nad brzegiem Wisły - pełen romantyzm w sercu śródmiejskiej, zurbanizowanej i umęczonej duszy. Brawo Kamil! </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgM8oxeoqCRS1qu-xQbKNHmNjHp0vf2Ty1tWP3ygIzH0jew80stO-iSG3_K1c8xnijEM4ONufd0Xzz_MtQGbLPgtEJtLXg5dIGYUToem2YO-oU3GoOBcnAhv6qhLjVTdYHCqZitL6LEaDF9/s1600/Zdj%C4%99cie0924.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgM8oxeoqCRS1qu-xQbKNHmNjHp0vf2Ty1tWP3ygIzH0jew80stO-iSG3_K1c8xnijEM4ONufd0Xzz_MtQGbLPgtEJtLXg5dIGYUToem2YO-oU3GoOBcnAhv6qhLjVTdYHCqZitL6LEaDF9/s1600/Zdj%C4%99cie0924.jpg" height="300" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Love</td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /> </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Wino obecnie dostępne w <a href="https://www.facebook.com/szlachetnygasiorek">Szlachetnym Gąsiorku</a> (59 PLN)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<br />Paweł Kolorushttp://www.blogger.com/profile/10152464153159980530noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4245812846591810130.post-53877610597177421032014-01-28T01:08:00.001+01:002014-01-28T01:26:26.603+01:00O rocku inaczej<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 10.0pt;"><i>dla G. </i></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 10.0pt;"><br /></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, sans-serif; font-size: 10pt; text-align: justify;">Nie lubię kogoś
takiego jak Kora. Nie zgadzam się, że muzyk czy poeta, by doświadczyć </span><span style="font-family: Arial, sans-serif; font-size: 10pt; text-align: justify;">niezwykłości
istnienia, musi wspomagać się różnymi substancjami, a marihuaną już przede
wszystkim, </span><span style="font-family: Arial, sans-serif; font-size: 10pt; text-align: justify;">która moim zdaniem, zwalnia z odpowiedzialności w sensie czysto egzystencjalnym, i tylko symuluje
wolność. </span><span style="font-family: Arial, sans-serif; font-size: 10pt; text-align: justify;">Żadne, ale to żadne
środki nie pozwalają zrozumieć czym jest duch ludzki i jego współistnienie z
resztą. </span><span style="font-family: Arial, sans-serif; font-size: 10pt; text-align: justify;">Ja szukam w tej
muzyce pojednania i zrozumienia, a nie tylko wygodnego sposobu na ominięcie
tematu jakim jest ludzka samotność lub z dużą wiarą w sercu szansa na jedność.</span></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, sans-serif; font-size: 10pt; text-align: justify;"><br /></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 10.0pt;"><table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: justify;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVv_PHpcSFgu_PURPldc1snDIVndZHFcBDKjA5GttBAvs82WcrltvwMZxjxzqP_6EHxfnKyilWPvWVdlkUtDGMWkK8W4zGiGJVKHW6h2cDhinZteMnyuMQe_I-hBk6xPTrKU0LbBZRbcgo/s1600/chateau+Rimbaud+2006.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVv_PHpcSFgu_PURPldc1snDIVndZHFcBDKjA5GttBAvs82WcrltvwMZxjxzqP_6EHxfnKyilWPvWVdlkUtDGMWkK8W4zGiGJVKHW6h2cDhinZteMnyuMQe_I-hBk6xPTrKU0LbBZRbcgo/s1600/chateau+Rimbaud+2006.jpg" height="320" width="218" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Patti Smith pije Ch<span style="background-color: white; font-family: arial, sans-serif; font-size: x-small; line-height: 16.1200008392334px; text-align: left;">â</span>teau Rimbaud 2006</td></tr>
</tbody></table>
</span><br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 10.0pt;">Kiedyś jeden z
przyjaciół Ryśka Riedla, także muzyk, powiedział, wiosłując na jeziorze, że:
rock byłby naprawdę silny, gdyby nie narkotyki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 10.0pt;">Miłość nie potrzebuje
żadnych wspomagaczy, sama jest w sobie największym odlotem. Miałem okazję w
wieku 18 lat, kiedy to odkrywa się dla siebie po raz pierwszy świat, który nie
wiele ma wspólnego ze światem rodziców, spróbować LSD, nie wiem o jakim
natężeniu było, ale powiem wam, że więcej w tym było seksu niż transcendencji.
Chociaż nie powiem, by nie było przyjemnie... Jednak niczego takiego wielkiego
nie odkryłem. Prawdziwą sztuką jest odbierać świat w pełni na trzeźwo,
najlepiej z drugą osobą. Nie mam nic przeciwko eksperymentom, sam to robiłem,
młodość ma swoje prawa. Ale nie zgadzam się z propagandą, że marihuana powinna
być legalna, nie wierzę w odpowiedzialność większości. Natomiast absurdem i
naruszeniem praw człowieka jest karanie kogoś za posiadanie nie wielkiej
ilości. Ale mnie to nie interesuje, bo nie palę, nie wierzę po prostu w jej
systematyczne przyjmowanie. W ogóle w nie wiele "wierzę", ale wiem,
że jesteśmy sobie potrzebni. Dlatego wierzę w zbiorowe przeżycie i jego
znaczenie w naszym życiu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 10.0pt;">z doświadczenia własnego,
czytania Sartre'a i wujka Becketta, a także paru prób z tak zwanymi
"miękkimi narkotykami"<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 10.0pt;">(polecam wino... i
The Clash, które teraz nabija mi wręcz podniebny rytm)<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 10.0pt;">Marzył mi się zespół,
który jednałby dusze, muzyka która wsłuchiwałaby się w naturę rzeczy. I tak
naprawdę nie wierzę egzystencjalistom, zwłaszcza Sartreowi, temu mało
pociągającemu okularnikowi, który figuruje na zdjęciach jak ostatnie pożądanie.
Truffaut miał o wiele czulszą twarz, choć nota bene był podobno gorliwym
czytelnikiem Jean-Paula. Do diabła z tym! Wierzę w morze. Samotność i miłość,
które na przemian wypełniają się jak czerń i biel. </span></i><i><span lang="EN-US" style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 10.0pt; mso-ansi-language: EN-US;"><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 10.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 10.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 10.0pt;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
Paweł Kolorushttp://www.blogger.com/profile/10152464153159980530noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4245812846591810130.post-68857664898632983782013-11-07T13:38:00.000+01:002013-11-07T14:11:08.974+01:00O winie i nudzie pisania<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEidPjsVAh43gP7UFvGYo8CP5T-5ixYWt7s22d7EIH1gkEaAGullijED3UqnvMsaZjKAq2JVEgqE9XCalyBv_eIgfj-uM6YkcB3fxnvk9mAZIHyHpdayYzjJhA6KmJ62WcGsh4jEsBKPetmt/s1600/stranger+than+paradise.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEidPjsVAh43gP7UFvGYo8CP5T-5ixYWt7s22d7EIH1gkEaAGullijED3UqnvMsaZjKAq2JVEgqE9XCalyBv_eIgfj-uM6YkcB3fxnvk9mAZIHyHpdayYzjJhA6KmJ62WcGsh4jEsBKPetmt/s1600/stranger+than+paradise.png" height="223" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">kadr z filmu STRANGER THAN PARADISE </td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Zastanawia mnie jeden fakt, jaki sens ma codzienne pisanie o winie? Prócz ewentualnych korzyści finansowych i poklasku, szumu wokół siebie. Szum się przydaje w interesach, to wiemy, proste jak drut. Ale poza tym, to głęboko się zastanawiam, jak coś, co służy do wypicia, tak bardzo potem wychodzi stuk-puk, przez palce. To raczej gul-gul jest odpowiednią onomatopeją. No, wiadome, już symboliści próbowali przyrównać poezję do muzyki, ale "tu" u piszących o winie, to nie procenty, pejzaże, miraże i po-ta-taj, po-ta-taj, a lanie wody, i zmyślanie nudy do ętej niepojętej. Bieńczyk ratuj! Napisz coś, na Boga o winie, tak bym się przewrócił siedząc wygodnie. Codziennie jak otwieram FejsOgarniającego, to wprost wychodzę ze zdumienia, ile tych wpisów na temat czegoś tak prostego i w pewnym sensie prozaicznego jak picie wina. Przecież są inne zakręty, inne wersje penetracji własnej, nie powiem czego, z przyzwoitości mimo wszystko we mnie. Ale dobra, godzę się na ten beckettowski stos. Ten Dzień Świra z moją nieobecnością, artaudowską mumią gestów i słów, duszą w popiele ziemi jałowej. Ale czy wino musi tylko pasować do danej potrawy, coraz to dziwniejszej, czasem wręcz makabrycznej. Czy burger, choćbym nie wiem jak z czystego mięsa, świętej krowy musi łaknąć wina. Czy nagła moda, w nagłej Polsce, nagle wszystko musi przyjąć, jak ten wynalazek, który kojarzy mi się ze sceną finałową w "Pod wulkanem". Czy nie można myśleć o winie, jako o drodze bez końca, wiecznie nie zaspokojonym pragnieniu zaznania spokoju. Gdzie fale łagodnie niosą, łagodnie sponiewieranego przez sztormy życia Odyseusza. Gdzie dzień dopija resztki jego nadziei, cudownie opromieniając jego nagą duszę z dnia poprzedniego. Dlaczego sprowadzacie wino do roli lampy ulicznej, kiedy ono jest słońcem nieskończoności, słodkich powtórzeń, aur nie do zmierzenia przez ludzką miarę, iluminacją na szczycie wzniosłego nastroju. Dlaczego je trywializujecie i siłą zaciągacie na salony, ubierając je w kostiumy jak hologram. Dajcie mu wolną dłoń i rozum dziecka. Dajcie mu na siebie na krzyczeć, splamić się, aż wreszcie wybawić od rutyny i powtarzalności dnia powszedniego. Dajcie mu zaśpiewać, dajcie mu głos, głośny, donośny, i w końcu ten skryty w sobie. Pochylmy głowę ku ziemi, a gwiazdy będą świecić jeszcze wyraźniej. Napijmy się, a nie opluwajmy.<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/APqnVPMVnTQ?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<br /></div>
Paweł Kolorushttp://www.blogger.com/profile/10152464153159980530noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4245812846591810130.post-2002300718416992042013-06-24T23:48:00.000+02:002013-06-25T00:03:37.016+02:00Bąbelki pod ścianą <div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: justify;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1m-5ZM7ch_NQMFWVorgZryMh462juqKnFbZ38pwZuX5KnQBj6QMJDBl3-nT2dAFhcEHMDeM-XVT6IlS6qH5cuMPS-2eu4pg5hHdXhyphenhyphenXI1SmYMBhiw0kQ_R0h0ZaP7NJcUlalFqw8Q41J2/s1600/venturini.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1m-5ZM7ch_NQMFWVorgZryMh462juqKnFbZ38pwZuX5KnQBj6QMJDBl3-nT2dAFhcEHMDeM-XVT6IlS6qH5cuMPS-2eu4pg5hHdXhyphenhyphenXI1SmYMBhiw0kQ_R0h0ZaP7NJcUlalFqw8Q41J2/s320/venturini.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Rubicone del Cerro</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Ostatnio podjąłem rozmowę z jednym importerem o tym jak ludzie w Polsce wciąż nie rozumieją win musujących. A ściślej, ich ceny. Stało się tak gdyż zaproponowałem na (po)degustacji aby wypić czerwone musujące wino powstałe z różnych odmian słynnego<b> lambrusco,</b> z małą domieszką znanej z Lombardii bonardy. Może okoliczności a dokładniej rzecz biorąc serwis nie był najbardziej sprzyjający, ale mimo to uważam, że wino było smaczne, zdrowe i pożywne. Jednak gdy biesiadnicy usłyszeli cenę 48 zł "kiwali głowami", że nie powala, że za dużo, że bez przesady. Że owszem wino dobre, fajne, pije się, ale nie w tej cenie. Zapomnieli jednak o jednej rzeczy, że to co mają w swoich plastikowych kubeczkach, i tak fajnie buzuje i schładza w upalny i duszny wieczór to nie efekt Co2, a naturalnego, kilkumiesięcznego procesu tzw. "wtórnej fermentacji". W tym przypadku metody <b>charmat</b> czyli fermentacja odbyła się w kadziach, w przeciwieństwie do "metody klasycznej", gdzie taki, chodź trochę inaczej, proces przebiega w butelkach, najsłynniejszy jest Szampan, ale wszędzie gdzie jest zaznaczone "metoda klasyczna" znaczy to, że właśnie w ten sposób uzyskano pożądane bąbelki. No... to najprościej jak potrafię.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jeśli chodzi o samo wino, to spełniło ono moje oczekiwania względem tego co wcześniej o nim czytałem. Przede wszystkim czyste; bardzo ładnie wytrawne, bez jakiegoś nadgorliwego cukru resztkowego jak to bywa czasem w słabszych prosekach, odpowiednia kwasowość dająca pole do popisu owocowi. Jeśli o niego idzie to dużo przyjemnych soczystych, wręcz wilgotnych owoców leśnych. Więc nie tylko bąbelki, ale dobre zrównoważone wino, niemające nic wspólnego z nędznymi słodkimi, półsłodkimi Lambruscami zalewającymi rynek.<br />
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXUCl6QqXzLbM3J4Nfzxloisz0yPmVVnX0xQucPeMI_yXAw1r7RDR-RNPcORQ263osfDn-oZGm0_Yiga7vRi-oSaxwKV9CG6MILhTheq3P6FZX1o3zBt2jPbnMd8AvDgy5YCLyeV3TKI_9/s1600/lambrusco+-+%25C5%259Bci%25C4%2585gn%25C4%2585%25C4%2587+zbrojenie.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXUCl6QqXzLbM3J4Nfzxloisz0yPmVVnX0xQucPeMI_yXAw1r7RDR-RNPcORQ263osfDn-oZGm0_Yiga7vRi-oSaxwKV9CG6MILhTheq3P6FZX1o3zBt2jPbnMd8AvDgy5YCLyeV3TKI_9/s320/lambrusco+-+%25C5%259Bci%25C4%2585gn%25C4%2585%25C4%2587+zbrojenie.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
To wino nie zostało wyprodukowane stricte pod etykietą 1 z 3 apelacji Lambrusco, przebiegających przez środek regionu Emilia - Romania, a pod może dosyć enigmatycznie brzmiącym statusem V.S.Q. Vino Spumante di Qualità. Jednak nie przeszkodziło mu to być dobrym musującym winem, alternatywą dla białego Prosecco, tak lubianym w naszym kraju. Może w końcu pora na dobre LAMBRUSCO... :)</div>
<br />
Producent: Azienda Agricola VENTURINI BALDINI<br />
Nazwa wina: RUBINO DEL CERRO<br />
Cena importera: 48 zł<br />
<br />
<br />
Wino na koszt grupy dostarczył <a href="http://prados.pl/">prados.pl</a><br />
<br />
<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXg6wXC7wZDZICQHuFjF2sHVDa6mEZOiVfc8BkDAPTzdz3TSppFnJSFRo5-9YGgGymRlOq9DtlYkg3QcWoGJ4bPAHzv6cjNMhTzGoTHDQmiWIVwQcCVMaj0PjEL7kyrMdsK4uZPMVoLAI1/s1600/lambrusco+na+wenecji.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXg6wXC7wZDZICQHuFjF2sHVDa6mEZOiVfc8BkDAPTzdz3TSppFnJSFRo5-9YGgGymRlOq9DtlYkg3QcWoGJ4bPAHzv6cjNMhTzGoTHDQmiWIVwQcCVMaj0PjEL7kyrMdsK4uZPMVoLAI1/s400/lambrusco+na+wenecji.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Degustacja odbyła się na ul. Wenecja</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
Nikt nie chciał to poszedłem sam...<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<object class="BLOGGER-youtube-video" classid="clsid:D27CDB6E-AE6D-11cf-96B8-444553540000" codebase="http://download.macromedia.com/pub/shockwave/cabs/flash/swflash.cab#version=6,0,40,0" data-thumbnail-src="http://i1.ytimg.com/vi/IVg_ZVeRIbI/0.jpg" height="266" width="320"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/IVg_ZVeRIbI?version=3&f=user_uploads&c=google-webdrive-0&app=youtube_gdata" /><param name="bgcolor" value="#FFFFFF" /><param name="allowFullScreen" value="true" /><embed width="320" height="266" src="http://www.youtube.com/v/IVg_ZVeRIbI?version=3&f=user_uploads&c=google-webdrive-0&app=youtube_gdata" type="application/x-shockwave-flash" allowfullscreen="true"></embed></object></div>
<br />
<br />Paweł Kolorushttp://www.blogger.com/profile/10152464153159980530noreply@blogger.com3