Rock nie jest tylko wydarzeniem. Jest sposobem myślenia i przeżywania świata. Jest próbą zrównoważenia ducha i ciała. To bardziej wiara niż umysł, w to, że istnieje miejsce, w którym niewinni i nieskrępowani, możemy cieszyć się kawałkiem własnej ziemi.

Wino to siła, wino to pragnienie, wino to przyjaźń ze światem, innym człowiekiem, sobą samym. Wino to muzyka, którą można powąchać, dotknąć i połknąć. Wino to myśl, której nie da się utrwalić, ale można powtórzyć. Wino to brzeg oceanu, który można przybliżyć do ust.

czwartek, 20 września 2012

Degustacja w ciemno z Kerouackiem


Pisanie jest jak bycie albo na odwrót bycie jest jak pisanie. Z resztą co za różnica... Dlatego wziąłem tę a nie inną butelkę na seans "W drodze", tyle lat minęło zanim książka, która popchnęła tylu ludzi do szaleństwa bycia, prawdziwego życia jakim jest doświadczenie, została przeniesiona na srebrny ekran. Tylko by wymienić tych znanych nam z własnej, osobnej legendy, Morrison, Waits... Niektórzy nawet podobno znają ją całą na pamięć. Wybrałem z półki nową Valpolicellę Classico 2011 od Ca' La Biondy, wręcz przylepiła mi się do ręki, serce właśnie tego potrzebowało. Ludzi paru na krzyż, ja i przyjaciółka, korek skrzypi jak młody duch na nowo po latach wskrzeszany, bracia bitnicy zaczynają żyć; spotykają się, tańczą, rozmawiają jak podniecone niewiasty, palą, i piją. Najwyższa pora, by powąchać co w kieliszku, czym pachnie nowa Valpolicella, bo w między czasie ją polałem. Pachnie bobem i dzikością, którą na razie trudno w jakikolwiek sposób bliżej określić, tak jak film, który dopiero rozkręca się... Ale z czasem pojawia się więcej owocu, tak jak życie bohaterów nabiera barwy i rozmachu, znika alkohol, jak czas w drodze... i liczenie strat. Pozostaje doświadczenie i droga przed nami... Kolejny kieliszek i kolejny Stan bezkresnej Ameryki, wino zmienia się, tak jak różnice, które pojawiają się między dwoma głównymi bohaterami; Salem Paradisem i Deanem Moriartym. Wydaję się, że Sal przygląda się życiu, jest owocem w winie, a Dean jego dynamiką, kwasowością, dzikością, nietzscheańskim powiedzeniem życiu TAK. Tak, tylko, że ja wiem, co pijemy, a przyjaciółka nie, ale bohaterzy też nie wiedzą, co będzie, czy czasem nie wpadną w ręce szaleńca albo natrętnego, stojącego na straży ówczesnej moralności gliniarza. Kiedyś przeczytałem cytat z Nietzschego, że: żyć to w ogóle oznacza być w niebezpieczeństwie. Trzeci kieliszek, wino nabiera owocowej słodyczy, środka, bohaterzy uprawiają więcej seksu, i palą więcej trawy, a do tego stale pobrzmiewa jazz, który wydaje się, że płynie z każdego kąta.

Powiem wam tak, nie sposób się temu oprzeć, tak jak młodemu winu. Tak jak wino, życie wciąga, z każdym oddechem. Kiedy nie jest wizją, społecznym normatywem, klauzulą korporacji czy innego gówna, które bezwstydnie okrada nas z tego, co najcenniejsze, szaleństwa bycia sobą.

I tyle, idę spać, bo kurwa jestem pijany, i szczęśliwy!

Tę nieokrzesaną Valpolicellę kupiłem w znanym tu już sklepie La Wina